Ich więź nigdy nie została przerwana, mimo że niedane było im być razem.
Czy ta historia to wymysł schorowanej kobiety czy może najcenniejsze ze wspomnień, wciąż powracające ze zdwojoną siłą?
W Marzycielce z Ostendy Eric-Emmanuel Schmitt bada kruchą naturę marzeń - wspomnień, impresji, wyobraźni. Rzeczy, których waga często nam umyka, a które przecież decydują o naszym życiu.
Informacje:
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: listopad 2011
Tytuł oryginału: La reveuse d'Ostende
Ilość stron: 320
Twórczość Erica-Emmenuela Shmitta
poznałam przez „Oskara i Panią Różę”, która była lekturą szkolną. Chyba jak
każdego książka wzruszyła mnie i wywołała pustkę, wręcz wytarła z emocji. Tym
razem miałam okazję zapoznać się z „Marzycielką z Ostendy” i również wpadłam w
magiczny świat autora. Wciąż zadaję sobie pytanie: Dlaczego to trwało tak
krótko?
Książka jest zbiorem kilku
opowieści:
-„Marzycielka z Ostendy”
-„Zbrodnia doskonała”
-„Ozdrowienie”
-„Kiepskie lektury”
-„Kobieta z bukietem”
Każda z nich porusza delikatną
stronę ludzkiej natury. Chodzi o miłość, zazdrość, nienawiść, zmieszanie i
nadzieję. Wszystkie historie przekazują nam jakieś porady życiowe. Pięć dość
krótkich opowiadań tak mnie wciągnęło, że nawet nie wiem kiedy zakończyłam
przygodę z lekturą.
„Marzycielka z Ostendy” mówi o
historii jakiej nie sposób sobie wymarzyć. Tytułowa postać Emma Van A. opowiada
o swojej miłości w sposób tak niesamowity i pełen uczuć, że wywołuje to
zazdrość. Wszyscy uważają, że jej życie było wręcz nudne, ale tak naprawdę
wypełniało je wiele pozytywnych uczuć. Opowieść wywołuje potok przemyśleń i
odbudowuje wyobrażenie na temat prawdziwej miłości. Marzycielka, zapadła mi w pamięć.
„Zbrodnia doskonała” to opowieść
jakiej nie oczekiwałam w tej książce. Kobieta zrzuca swego męża ze skarpy, nie
czuje co do swojego czynu żalu. Cieszy się, że po kilkudziesięciu latach
małżeństwa ma spokój. ‘Stety’ zabójczyni staje przed sądem, gdzie wysłuchuje
zeznań ludzi, którzy mówią jak niesamowitym małżeństwem byli. Teraz kobietę
zaczynają trapić wątpliwości. Jak skończy się jej historia? I co znajduje się w
tajemniczych pudełkach, które przechowywał jej mąż?
W „Ozdrowieniu” Schmitt ukazuje
piękno kobiet. W pewien sposób podnosi samoocenę płci pięknej. Ukazuje, że
każda z nas może poczuć się dobrze w swoim ciele. To naprawdę sympatyczna
historia o pielęgniarce, która opatruje niewidomego mężczyznę po wypadku. Czy
złamie zasady i zbliży się do pochorowanego?
„Kiepskie lektury” to opowiadanie
o nauczycielu, który trzyma się z dala od literatury pięknej. Niestety akurat
ta cześć książki podobała mi się najmniej. Po prostu nie przypadła mi do gustu.
„Marzycielkę z Ostendy” zamyka „Kobieta
z bukietem”. Tytułowa postać czeka co roku od możliwe, że nawet kilkudziesięciu
lat za mężczyzną. W końcu wyłania się z pociągu, tylko co dalej? Kobietę
charakteryzuje wielka cierpliwość i nadzieja – ciepłe uczucie pozwalające
przetrwać. Jednak nadal nie wiem kim osobnik, który pojawił się na powrót w
życiu głównej bohaterki. Czy to miłość, czy śmierć…
Książka jest pisana bardzo
prostym językiem zrozumiałym dla każdego czytelnika. „Marzycielkę z Ostendy”
czyta się bardzo szybko, dlatego siedzimy w jej świecie dość krótki czas i to
wielki minus. Powieści pozostawiają po sobie setki przemyśleń, wzruszają i
powodują, że chce się coś zmienić w swoim życiu. To jedna z tych lektur, które
zmieniają nastawienie od reszty świata. Cieszę się, że przeczytałam „Marzycielkę…”
to nie był stracony czas. Polecam ją każdemu czytelnikowi.
Ocena: 8,5/10
Mi też bardzo sie podobała. W odróżnieniu od ciebie nie czytałam "Oskara i pani Róży". "Marzycielka z Ostendy" była moim pierwszym spotkaniem ze Schmittem i zapewne nie ostatnim.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zaciekawiłaś, więc z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńMimo, iż nie jestem wielką fanką zbiorów opowiadań to ten wyjątkowo chcę przeczytać. Mam nadzieję, że go znajdę w bibliotece;)
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi ochoty :)
OdpowiedzUsuńczytałam i bardzo mnie zafascynował ten zbiór. Ozdrowienie i Kobieta z bukietem maja w sobie cos takiego magicznego i nostalgicznego.
OdpowiedzUsuńA Kiepskie lektury są w mojej pracy maturalnej:D
Myślę, że "Ozdrowienie" mile by podziałało na moją dumę :D
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie zapoznać się z tą książką, bo uwielbiam tego autora;)
OdpowiedzUsuńprzyznam szczerze, że nie lubię książek w formie opowiadań, dlatego nie potrafię się określić, czy sięgnę po tę książkę
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Opowiadania do mnie nie przemawiają, ale na razie nie mówię nie ;)
OdpowiedzUsuńPoluję od dawna na tą książkę.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kiedyś będę miała okazję przeczytać tę książkę, lubię Schmitta ;)
OdpowiedzUsuńKto wie może się skuszę.
OdpowiedzUsuńZostałaś oTAGowana! Więcej informacji o zabawie znajdziesz u mnie :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale muszę przyznać, że Schmitt jest na prawdę niesamowitym pisarzem. W krótkich opowiadaniach potrafi zawrzeć tak wiele i poruszyć tak niesamowicie, że lektura pochłania bez reszty :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że książka nie dla mnie. Może kiedyś przeczytam, ale nie będę jakoś specjalnie poszukiwać ;)
OdpowiedzUsuńKocham tego autora, więc z pewnością i na tą lekturę kiedyś się skuszę! :)
OdpowiedzUsuńWitam :)
OdpowiedzUsuńoTAGowałam Cię w blogowej zabawie, zapraszam :
http://swiat-ksiazki-drrim.blogspot.com/2012/05/zostaam-otagowana.html
Pozdrawiam,
Drrim