Informacje:
Autorka: Barbara Baraldi
Tytuł: Scarlett. Pocałunek Demona
Data premiery: 30 marca 2012r.
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Ilość stron: 336
Czas czytania: 1 dzień
Opis wydawnictwa:
Znowu zaczyna się szkoła, ale w tym roku Scarlett wyjątkowo się z tego cieszy. Będzie mogła spędzić czas ze swoimi przyjaciółkami i wreszcie zakończyć wakacje, które dla niej naznaczone były tęsknotą ; jej chłopak Mikael, musiał wyjechać, aby dopełnić swych obowiązków Strażnika i przywrócić równowagę między światem ludzi i światem Demonów.
Podczas imprezy na koniec wakacji, w jednym z namiotów zostaje znaleziona martwa dziewczyna. Przyczyną jej zagadkowej śmierci okazuję się utonięcie. Wygląda na to, że starożytny potężny Demon obudził się w wodach jeziora. Scarlett, nie mając u boku Mikaela, może polegać tylko na Vincencie, fascynującym Pół-Demonie Zemsty. Czy może mu zaufać ? I jakim kosztem ?
Podczas imprezy na koniec wakacji, w jednym z namiotów zostaje znaleziona martwa dziewczyna. Przyczyną jej zagadkowej śmierci okazuję się utonięcie. Wygląda na to, że starożytny potężny Demon obudził się w wodach jeziora. Scarlett, nie mając u boku Mikaela, może polegać tylko na Vincencie, fascynującym Pół-Demonie Zemsty. Czy może mu zaufać ? I jakim kosztem ?
Ponownie spotykam się ze „Scarlett” i po raz
kolejny jestem zawiedziona twórczością Barbary Baraldi. „Scarlett. Pocałunek
Demona” ma o wiele więcej minusów, niż plusów, dlatego też od razu informuję,
że książki nie polecam czytelnikom pragnących czegoś więcej niż niedojrzałej,
młodzieńczej „miłości”.
Czytając książki Barbary Baraldi zadaję sobie
pytanie: Kto uważa ją za „jedną z najważniejszych autorów nowego nurtu włoskiej
powieści gotyckiej”? Przez to okropnie zraziłam się do literatury włoskiej i
najprawdopodobniej przez dłuższy czas po nią nie sięgnę.
Z pierwszej części wiemy, że główna bohaterka –
tytułowa Scarlett zostaje rozdzielona ze swoim chłopakiem Mikaelem, który
zostaje zmuszony dopełnić obowiązki Strażnika. Dziewczyna popada w
melancholijny stan i ogarnia ją przenikliwy smutek, który autorka opisuje przez
większą część książki. Tak, powiało nudą.
Scarlett jest bezbronna, a w około zaczynają dziać
się dziwne rzeczy. Okazuje się, że pewien Demon został przebudzony i morduje
młode dziewczyny w sposób dość przerażający. Główna bohaterka czeka na powrót
ukochanego, ale czy zdoła być mu wierną, gdy na horyzoncie czai się przystojny
Pół-Demon Vincent? Okazuje się, że relacje między tą dwójką diametralnie się
zmieniają i są sobie bliżsi niż kiedykolwiek.
Pierwszą rzeczą, którą poruszę jest właśnie ta
oklepana fabuła. Nagle dwójka zakochanych zostaje rozłączona, następnie pojawia
się osoba trzecie i powstaje tzw. trójkąt miłosny. Wątek romantyczny jest tak sztuczny
jak dialogi prowadzone przez bohaterów. Wynika to z charakteru głównej
bohaterki, która pomimo tego, że ma 16 lat zachowuje się jak całkowicie
niedojrzała 12-latka. Jej „wielka miłość” do Mikaela jest wymuszona.
Najbardziej realistyczną postacią z całej książki jest Vincent, którego to
osładzanie autorki nie dopadło. Widać w nim cechy ludzi, z którymi spotykamy
się w życiu realnym, a nie w bajkach dla dzieci.
Jeśli chodzi o tajemniczego i morderczego Demona.
Cóż, Barbara Baraldi moim skromnym zdaniem powinna skupić się właśnie na nim,
niż smutku Scarlett. Ten wątek miał potencjał i został on nie wykorzystany tak
jak powinien. Zbyt mało akcji, zbyt szybkie dojście do prawdy.
„Scarlett. Pocałunek Demona” jest pisana prostym
słownictwem, które nie sprawia problemu. Niektóre opisy i porównania autorki
naprawdę mi się podobały i wprowadzały w nastrój pozwalający wczuć się w akcję.
Niestety po kilku zdaniach wkraczała Scarlett, która jak zawsze nosi swoje „all
stary” i „bluzę z kocimi uszkami”. Nawet nie liczę ile razy Barbara Baraldi
wspomniała o tych ciuchach czytelnikom. W pewnym momencie, czytając o ubiorze
głównej bohaterki, wydobywało się ze mnie parsknięcie. Cieszę się, że autorka
nie informowała nas jakie skarpetki nosi bohaterka.
Mam wrażenie, że książka powinna powędrować do
odbiorców niewymagających i na pewno tych młodszych pań, które pragną banalnej „love
story” z odrobinką paranormalu. Mimo, że niektóre sceny całkowicie nie pasują
do tego typu czytelników. Sama nie wiem co chciała osiągnąć Barbara Baraldi tą
serią. Upokorzyć się?
Nie polecam. „Scarlett. Pocałunek Demona” w ogóle
nie trzyma poziomu. To kiepska książka, na którą najzwyczajniej szkoda czasu. W
każdym razie jeśli ktokolwiek zabiera się za tę lekturę pamiętajcie, że
ostrzegałam.
Ocena: 2/10
Nie dość że tak marna tematyka do napisania książki, to jeszcze sama w sobie powieść jest słaba. Porażka. Na pewno nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńOj, w takim razie będę się od niej trzymała z daleka. ;)
OdpowiedzUsuńCo za niska ocena. Będę omijać książkę szerokim łukiem.
OdpowiedzUsuńNie lubię fantastyki, więc ta książka nie dla mnie... A Twoja recenzja tylko mnie w tym utwierdziła.
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo książkę dostałam i czeka na półce. Poczeka ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytała tą książkę i oczywiście każdy ma prawo do własnego zdania ale mnie ona jak najbardziej się podobała.
UsuńMożliwe że schemat rzeczywiście jest oklepany jak w większości love story ale osobiście uważam, że postaci są bardzo dopracowane i każda jest realistyczna, a książka miała być o tym, co spotkało Scarlett, a nie o demonach ją otaczających.
Oprócz tego podoba mi sie styl tej pisarki, a kupiła mnie złotymi myślami, które umieszcza co jakiś czas w książce i warto czasem o nich pamiętać.
Chodzi mi o to,że mi osobiście książka bardzo się podobała i jeżeli pierwsza część zachwyciła Cię tak jak mnie, to wydaje mi się, że nie zawiedzie Cię kontynuacja. :D
Mam nadzieję, że Cię przekonałam i nie każesz tej książce długo na siebie czekać :D
Czytelnicy nie rozumiem jak możecie oceniać książkę nie przeczytajac jej najpierw. Nie oceniajcie książki po okładce.
Usuńtematyka nie moja a i ocena niska więc będę trzymać się od niej z daleka
OdpowiedzUsuńPass.. ;)
OdpowiedzUsuńOkładka mało zachęcająca, a Twoja ocena jeszcze mniej, więc dziękuję za ostrzeżenie :)
OdpowiedzUsuńNie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek czytała coś włoskiego autora. Chyba jeszcze nie miała żadnej książki z tamtej części świata. A może? Nieważne. Ważne jest to, że gdy tylko zobaczyłam okładkę, skojarzyła mi się ona z Edwardem Callenem. Takie skojarzenie, z mojej strony, bardzo źle wróż tej pozycji. Nie cierpię "Zmierzchu" - mam go za nudny badziew, więc po pozycje, która z nim mi się kojarzy nie sięgnę. Zresztą trochę dziwi mnie, że tak wyglądająca postać, lubi spotykać się z znajomymi. No bo to raczej trochę smętny facet na tym obrazku widnieje. Cóż, po powieść na 100% nie sięgnę i nie ma znaczenia, nawet to, że jest w niej więcej minusów, niż plusów. Jakby było na odwrót, też byłabym na nie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie.
No to mnie nie pocieszyłaś bo mam obydwie części... No nic zobaczymy ;)
OdpowiedzUsuńNienawidzę nudnych młodzieżowych romansów dla mało wymagających. Absolutnie nie dla mnie! Dzięki za ostrzeżenie, bo byłam bliska kupna :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ojej po Twojej recenzji raczej nie sięgnę..
OdpowiedzUsuńO kurcze, czyli dobrze, że nie kupiłam :)
OdpowiedzUsuńoj jaka niska ocena... a tak fajnie się zapowiadało... teraz mam wątpliwości czy warto się kiedyś zabierać za tę serię
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Skoro taka niska ocena to na pewno nie sięgnęł.
OdpowiedzUsuńOoohhh....niezłe rozczarowanie. Widać trza się wystrzegać.
OdpowiedzUsuńKtóraś z kolei recenzja tej książki, która skutecznie mnie od niej odstrasza;D Już mam pewność, że raczej trzeba spasować;)
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad tą książką, ale po przeczytaniu Twojej recenzji raczej sobie ją odpuszczę.
OdpowiedzUsuńKurcze, miałam na nią ochotę a tu taka słaba ocena...
OdpowiedzUsuńPowinnaś przeczytać i sama ocenić.
UsuńJa osobiście polecam. :D
Będę się trzymała od niej z daleka ;)
OdpowiedzUsuńChyba nie mam czasu na książki, które mnie nie zainteresują...
OdpowiedzUsuńNie miałam na nią najmniejszej ochoty, a Ty utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że nie warto ;D
OdpowiedzUsuńNie, zdecydowanie nie moje klimaty:)
OdpowiedzUsuńOkładka totalnie przypomina mi "Zmierzch". Spasuję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
O masz! A chciałam przeczytać.
OdpowiedzUsuńDzięki za info, będę się od niej trzymać z daleka :)
Ja radzę przeczytać samemu, ponieważ recenzja to w dużej mierze opinia recenzenta. Mi osobiście książka się podobała. Jej recenzja u mnie wisi.
UsuńPotwierdzam słowa Clarissy każdy powinnien przeczytać ją sam.Według mnie to jest jedna z najlepszych książek włoskich.
OdpowiedzUsuńPolecam.
Książka jest znakomita przeczytałam ją 2 razy z ciekawością a recenzja jak dla mnie chyba nie jest o tej książce xD
OdpowiedzUsuńA mnie zastanawia ta liczna tutaj grupa osób, które nie potrafią sobie wyrobić swojego zdania, tylko sugerują się zdaniem innych. To jest smutne. Całkowity brak umiejętności samodzielnego myślenia.
OdpowiedzUsuńDla mnie książka jak najbardziej na plus. Jestem osobą ,która czyta niewiele książek,jednak jak już się za jakąś zabieram oznacza to że musi być na prawdę dobra i mocno przykuwa uwagę .Jeżeli komuś nie odpowiada tematyka i nastrój utworu powinien wybrać inny rodzaj literatury . Problem tkwi nie w tej znakomitej książce lecz w osobistych upodobaniach i braku sprecyzowania swoich oczekiwań. Polecam w 100% :-)
OdpowiedzUsuńOgarnijcie się!!! Nie kierujcie sie opiniami innych !!! Ja też przeczytałam bardzo dużo książek i dla mnie ta książka była świetna, chętnie przeczytałabym ją jeszcze raz. Nie musicie jej od razu kupować, jest takie miejsce jak "biblioteka". Polecam !!! Najpierw przeczytajcie potem możecie pisać opinie według mnie ta recenzja nie jest warta uwagi !!!
OdpowiedzUsuńpopieram! Ja przeczytałam dwie części , które zostały wydane w Polsce i byłam nimi zachwycona!
UsuńKażdy ma odmienne zdanie ,ale to trochę żałosne ponieważ uważam ,że jak ma sie zamiar tak zjechać książkę i doczepiać się do wszystkiego może wgl nie powinno się jej czytać .
OdpowiedzUsuńUważam ,że z wielu źródeł mogłaś się dowiedzieć o czym jest książka i wcale nie musiałaś się z nią męczyć :))
No ale od czego są krytycy :] pozdrawiam
Recenzja na pewno nie jest o tej ksiazce i nie powinna pani narzekac na to ze jest caly czas o Scarlet a ta soazka to wlasnie ,,Scarlett'' i jeszvzr tylko Vincent cie interesuje, nie obchodzi mnie twoja recenzja mam ja gdzies.
OdpowiedzUsuńKsiazka
OdpowiedzUsuń