Data premiery: 21 grudnia 2012
Wydawnictwo: Dreams
Seria: "Kroniki Tempusu" #1

Każdy wie, że miło czasem sięgnąć po lekką książkę. Dzięki takim tytułom można odpocząć i w końcu się zrelaksować, a ostatnimi czasy bardzo tego potrzebuję. Z tego powodu sięgnęłam po "Kroniki Tempusu: Królowa musi umrzeć". Jednak, czy ten tytuł podołał swojemu zadaniu? 

Kate jest molem książkowym. Często chowa się pod łóżkiem i czyta to co wpadnie jej w łapy - często jest to literatura popularnonaukowa o historii, bądź naukach ścisłych. Któregoś dnia po wyjściu z pod łóżka okazuje się, że dziewczynka cofnęła się w czasie i to o ponad wiek. Znajduje się w pałacu Buckingham, a pierwszą postacią, którą spotyka jest księżniczka Alicja, córka królowej Wiktorii i księcia Alberta. Okazuje się, że ktoś pragnie porwać Alicję i dokonać zamachu na jej matkę. Kate wraz z przyjaciółmi musi powstrzymać złoczyńców. 

"Kroniki Tempusu: Królowa musi umrzeć" to książka przede wszystkim dla młodszych czytelników. Mamy tu do czynienia z lekkim, prostym językiem, który bardzo pomaga podczas lektury. Szczególnie, że książka jest okropnie... nudna. Znajdziemy w niej bardzo mało akcji, nic ciekawego się nie dzieje. Z tego właśnie powodu nie mogłam się w nią wciągnąć. Dużo czasu spędziłam przy "Kronikach Tempusu", ponieważ nie chciało mi się ich czytać. O wiele więcej spodziewałam się po książce o podróżach w czasie, w których zakochałam się po "Magicznej gondoli". Oczywiście podczas "Kronik Tempusu: Królowa musi umrzeć" mamy kontakt z wątkami historycznymi, jednak nic nie było wystarczająco rozwinięte. Dzięki K.A.S. Quinn poznaliśmy postacie takie jak królowa Wiktoria, lecz nie było nam dane bliżej je poznać. Nie potrafiłam związać się z Kate i jej przyjaciółmi. Można powiedzieć, że los bohaterów był mi zwyczajnie obojętny. 

"Kroniki Tempusu: Królowa musi umrzeć" to książka, która może spodobać się, jedynie młodszym osobom. Poleciłabym ją czytelnikowi w wieku około 10 lat, lecz nie więcej. Za to starsi spokojne mogą darować sobie "Kroniki Tempusu", ponieważ zwyczajnie nie przypadnie im do gustu.

Ocena: 2/10 

Data premiery: 8 kwietnia 2015
Wydawnictwo: Feeria Young
Cykl: "Oddechy" #3

Nareszcie nadszedł czas na zakończenie przygód Emmy z trylogii "Oddechy". "Biorąc oddech" to już ostatni tom. Z jednej strony nie mogłam się doczekać tego tytuły, z drugiej nie chciałam jego końca. Z chęcią przeczytałabym kolejne części przygód głównej bohaterki. Rebecca Donovan stworzyła naprawdę wciągającą historię, która zapada w pamięć.

Akcja toczy się dwa lata po zakończeniu II tomu trylogii, czyli "Oddychając z trudem". Po rozstaniu z Evanem, Emma nie radzi sobie zbyt dobrze. Jest wrakiem człowieka. Wciąż nie może zapomnieć o przeszłości i pójść dalej. Dziewczyna zaczyna odurzać się alkoholem by choć na chwilę przestać odczuwać ból. Wszyscy obawiają się, że pójdzie w ślady matki. Wtedy ponownie spotyka Evana. Jednak, czy i tym razem uda mu się ocalić ukochaną?

"Biorąc oddech" wyróżnia się na tle całej trylogii. Różni się od swoich poprzedniczek i to diametralnie. Opuszczamy rodzinne miasteczko głównej bohaterki, która sama przechodzi metamorfozę. Mamy do czynienia z większą ilością akcji. Ciągle coś się dzieje. Tej książki po prostu nie można odłożyć na bok. Gdy wieczorem zabrałam się za lekturę, spędziłam z nią pół nocy. Wciąga już od pierwszych stron.
Wróćmy jednak do Emmy. Jeśli mieliście już okazję ją poznać, wiecie jaka była. Spokojna, cicha i skromna dziewczyna. Zawsze na pierwszym miejscu stawiała dobro innych. Jednak to się zmieniło wraz z rozstaniem z Evanem. Przestało ją obchodzić cokolwiek. Wszystko co przeszła było dla niej zbyt ciężkie, a tajemnica, którą skrywała przez tyle lat niszczy ją od środka. Z pomocą przybywa Sara i nowe przyjaciółki Emmy. Dodatkowo dziewczyna poznaje przystojnego chłopaka - między nimi coś iskrzy. Wraz z powrotem Evana, mamy do czynienia z trójkątem romantycznym, którego nie da się określić mianem schematycznego. Nikt nie ma pojęcia, czego może się spodziewać, ponieważ relacje tej trójki są lekko mówiąc, dziwne. 
Pierwszy raz spotkałam się z takim natłokiem uczuć głównej bohaterki. Rebecca Donovan bardzo się na nich skupia. Mam wrażenie, że przedstawienie uczuć Emmy było dla autorki najważniejsze i zdecydowanie jej się to udało.
Kolejnym małym plusem jest koniec z przesłodzonymi relacjami między Emmą, a facetami. Widać, że bohaterowie są starsi. Wyjątkiem jest Evan. Odnoszę wrażenie, że nie zmienił się w żaden sposób. Wciąż wydawał się być tym samym nastolatkiem co w poprzednich częściach. Podczas lektury dotarło do mnie, że nigdy go tak naprawdę nie lubiłam.

Jak dla mnie największym minusem książki są nierozwinięte wątki dotyczące Sary i jej związku z Jasonem, oraz innych przyjaciółek Emmy. Z drugiej strony, gdyby autorka miałaby poruszyć bliżej temat tych postaci pobocznych, z trylogii zrobiłoby się spokojnie V tomów. (Naprawdę nie miałabym nic przeciwko!)

Zakończenie tak dobrej trylogii jaką były "Oddechy" nie przypadło mi do gustu. Przede wszystkim nie zapadało w pamięć. Spodziewałam się, że Rebecca Donovan zaskoczy nas tak jak w I, lub II części. Niestety nie tym razem. Dla jednych to kamień z serca, dla innych zawód.

"Biorąc oddech" to jak najbardziej udana powieść. Wciąga i zachwyca od pierwszych stron. Mimo kilku małych minusów muszę uznać ten tom za najlepszy z całej trylogii. Jedyne co mi pozostaje to polecić twórczość Rebecci Donovan. Już nie mogę się doczekać kolejnej jej książki, czyli "Co jeśli...".

Ocena: 9/10

Trylogia "Oddechy"


Pierwszy tom "Władcy Pierścieni", czyli "Drużyna Pierścienia" to książka, którą najzwyczajniej pochłonęłam. Nie mogłam się od niej oderwać, czy odłożyć na bok. Wszędzie targałam to wielkie tomiszcze. Jednak, gdy przyszła pora na "Dwie wieże" po prostu padłam. 

Zacznijmy od tego, że uwielbiam przygody Froda i jego przyjaciół. Świat wykreowany przez Tolkiena jest wszystkim czego może zapragnąć fan fantastyki. Tę powieść spokojnie można określić jako dzieło. Jednak II tom, był o wiele cięższy od I. Nie mogłam się w niego wciągnąć, a wszystko przez niezliczone ilości opisów, historie tego uniwersum i to, że najzwyczajniej w świecie mało się działo. Dopiero 4 księga, czyli ostatnia, spowodowała, że zapragnęłam przewracać kolejne strony.

Pomimo mojej niechęci do "Dwóch wież" nie daruję sobie "Powrotu Króla". Po prostu nie mogłabym tego zrobić, biorąc pod uwagę, że jest to podobno najlepszy tom. 


Data premiery: 25 czerwca 2012
Wydawnictwo: Otwarte
Cykl: "Dotyk Julii" #1

Kilka lat temu, gdy miała miejsca premiera "Dotyku Julii", zakładałam, że ten tytuł jest moim "must have". Jednak tak jakoś wyszło, że nie trafił na moją półkę. Dopiero po kilku latach było mi pisane zapoznać się z historią Tahereh Mafi i mam co do niej mieszane uczucia.

Dotyk Julii zabija. Komitet Odnowy pragnie wykorzystać dziewczynę jako broń w walce z buntownikami. Jednak nastolatka nie pozwoli na to tak łatwo. Nie podda się, szczególnie gdy ma o co, a raczej o kogo walczyć. Okazuje się, że jej drogi krzyżują się z Adamem, chłopcem, którego znała jako dziecko. Tylko on może ją dotknąć i dalej żyć. 

Po wielu pozytywnych recenzjach, spodziewałam się, że ten tytuł jest naprawdę bardzo ciekawą powieścią. Jednak szybko, moje marzenia zostały rozwiane. Zacznijmy od języka jakim posługuje się autorka. Nie mogłam tego czytać. Szczególnie przeszkadzały mi powtórzenia. Miałam ochotę wtedy trzasnąć książką o ścianę. Przecież zrozumiałam za pierwszym razem, dlaczego jeszcze spokojnie trzy musiałam czytać to samo słowo! To był koszmar, który sprawnie zniechęcił mnie do czytania "Dotyku Julii". 
Fabuła również nie zachwyca. Nie mogłam wciągnąć się w historię. Przyznam, że przygody Julii po prostu mnie nie zaintrygowały. Dodatkowo dochodzi to zakończenie rodem z "X-manów". To była dla mnie kompletna porażka. Miałam poczucie, że zmarnowałam czas przez tę książkę. 

Nikomu nie polecam "Dotyku Julii". Jeśli ktoś pragnie dystopii, niech przeczyta "Igrzyska Śmierci", czy "Niezgodną". Przez "Dotyk..." można tylko i wyłącznie zniechęcić się do tego typu lektur. Na pewno nie sięgnę po kolejne tomy trylogii. 

Ocena: 4/10




Data premiery: 8 kwietnia
Po trudnych przeżyciach najpierw z dręczącą ją ciotką, a następnie z uzależnioną od alkoholu matką, Emma zupełnie odcięła się od tego, co było. Ale tylko pozornie. Ma nowe życie i nowych znajomych w Kalifornii, a mimo to każdego dnia ścigają ją te same wspomnienia. Broni się przed natrętnymi głosami z przeszłości, również za pomocą tego, czego tak się brzydzi – alkoholu. Tak rozpaczliwie próbuje zapomnieć i ochronić bliskich przed sobą samą... 
Co jeszcze ją czeka? Czy nauczy się kochać siebie? Czy wybierze miłość i nadzieję zamiast rozpaczy i mroku? Czy Evanowi uda się ją ocalić? A może zrobi to ktoś inny?
Oto trzeci tom serii "Oddechy" – ostatnie spotkanie z Emmą i Evanem, ostatnia szansa na to, by wsiąść do kolejki górskiej i wstrzymać oddech aż do ostatniej strony...

Data premiery: 8 kwietnia
Mam na imię Ruby. Nie mogę oglądać się za siebie. 

Wraz z tymi, którzy przetrwali, kieruję się na północ, aby uwolnić tysiące więzionych dzieci. Gdy jest się odpowiedzialnym za los całego pokolenia, nie ma miejsca na błędy. Jeden fałszywy ruch może wzniecić iskrę, która podpali świat.
Data premiery: 8 kwietnia
Los Angeles po wojnie bakteriologicznej, którą przeżyli dzięki szczepieniom jedynie Enderzy, ludzie w wieku od kilkudziesięciu do nawet dwustu lat, oraz Starterzy, czyli dzieci i młodzież, bo dla średniej generacji, bardziej odpornej, zabrakło szczepionki.
Data premiery: 8 kwietnia
Siedemnastoletnia Bianca ma lojalne grono przyjaciół, dosadne poczucie humoru i niezawodny wykrywacz głupoty i pozerstwa. Wesley, bezczelny licealny podrywacz, szczególnie działa jej na nerwy. Tym bardziej, że uważa ją za Duff – dziewczynę z drugiej ligi, tło dla ładniejszych koleżanek. Mimo że Wes ją wkurza, jest nim zaintrygowana. Zaczynają się spotykać. Jego męski punkt widzenia pozwala Biance zrozumieć, że nie musi się wstydzić swoich uczuć i wyglądu. Okazuje się, że Wes, największe szkolne ciacho, ukrywa kłopoty z poczuciem własnej wartości, a atrakcyjne przyjaciółki Bianki też mają kompleksy. Bianka nabiera pewności siebie, ma coraz większe powodzenie, ale czy dzięki temu rozwiąże wszystkie swoje problemy?
Data premiery: 8 kwietnia
Penny ma tajemnicę. Pod pseudonimem Girl Online dzieli się na blogu swoimi najskrytszymi myślami o przyjaźni, chłopakach, szkolnych dramatach, swojej szalonej rodzinie i atakach paniki, przez które zaczyna tracić kontrolę nad swoim życiem. 

Kiedy sytuacja robi się naprawdę poważna, rodzina zabiera ją do Nowego Jorku, gdzie spotyka Noah, przystojnego Amerykanina z gitarą. Penny zakochuje się - i opisuje to szczegółowo na swoim blogu. Ale Noah też ma tajemnicę, która może zdemaskować Penny - i zniszczyć jej najcenniejszą przyjaźń.
Data premiery: 22 kwietnia
Ciągle szukasz swojego miejsca na świecie? Chcesz coś zmienić w życiu, ale nie wiesz, jak zacząć?
Idea czworga drzwi pomoże ci odnaleźć własną drogę do szczęścia. 
Czworo drzwi to cztery proste zasady, które pokażą ci, że nawet drobne czynności mogą być początkiem wielkiej zmiany, a tym, co najbardziej nas ogranicza, jest nasz sposób myślenia i brak wiary we własne możliwości. 
Richard Paul Evans odkrył znaczenie tych zasad, gdy sam stanął na życiowym rozdrożu. Dziś jest autorem bestsellerów i znanym mówcą motywacyjnym, który przemawiał w Białym Domu i w szkolnych salach, przed zwykłymi ludźmi i politycznymi liderami. Jego książki zainspirowały miliony ludzi do zmian. 
Uwierz, że każdy z nas może osiągnąć szczęście i spełnienie. Wystarczy tylko otworzyć im drzwi.

Data premiery: 22 kwietnia
Spektakularna ucieczka z kolonii karnej Szeol I ma tragiczny finał. Zaledwie garstce udaje się ukryć na ulicach Londynu. Sajon nie śpi. Czuwa. Każdy z ocalałych musi się mieć na baczności. Paige pragnie za wszelką cenę przekazać społeczności jasnowidzów informacje o Refaitach i Emmitach. Postanawia zwołać zebranie Eterycznego Stowarzyszenia. Czy jednak najbardziej wpływowi przywódcy przestępczego syndykatu stawią się na wezwanie? Czy pogrążeni we własnych intrygach będą chcieli słuchać o rzekomych wytworach wyobraźni młodej dziewczyny?Refaici wiedzą, że ich sekret nie jest już bezpieczny. Wyłaniają się z cieni, by wyeliminować zagrożenie. Paige musi się ukrywać. Nie może nikomu zaufać. Rozpoczyna się polowanie na śniącego wędrowca.
Data premiery: 22 kwietnia
Ogromny, całkowicie niespodziewany sukces, jaki odniósł Kellan ze swoim zespołem, wbrew pozorom sprawia nie tylko radość, lecz także problemy. Kiera i Kellan muszą odpowiedzieć sobie na pytanie, czy ich miłość przetrwa trudną próbę, jaką jest życie w blasku fleszy i w centrum zainteresowania fanów, a zwłaszcza fanek. W dążeniu do szczęścia przyjdzie im zmierzyć się z ludzką podłością, chciwością i nieuczciwością. Światem rozrywki rządzi tylko jedno prawo – prawo zysku. Czy oznacza to konieczność rezygnacji z ideałów i szlachetnych celów? Czy dwoje młodych ludzi będzie musiało złożyć łączące ich uczucie na ołtarzu bezwzględnego show-businessu?

Sława zawsze kosztuje.
Miłość jest bezcenna.
Rachunek wydaje się prosty, ale czy aby na pewno?

Miliony czytelniczek na całym świecie, które z zapartym tchem śledziły uczuciowe perypetie Kiery i Kellana, mogą się poczuć całkowicie usatysfakcjonowane; trudno sobie wyobrazić ciekawsze i bardziej poruszające zakończenie historii o wielkiej, choć niełatwej miłości.

* * *
W kwietniu mamy do czynienia z wieloma ciekawymi nowościami. Przedstawiam wam tę, które zwróciły moją uwagę. Przyznam, że najbardziej zależy mi na "Biorąc oddech" "Girl Online" i "Zakonie Mimów". Ciekawi mnie również "Niepokorna", ponieważ II tom mam na swojej półce, jednak nie było mi jeszcze dane zapoznać się z I. Mam nadzieję, że uda mi się to w końcu nadrobić.
A czy Wy znaleźliście coś dla siebie? :>
Data premiery: 4 marca 2014
Wydawnictwo: Amber
Cykl: "Czekam na Ciebie" #1

Moja nienawiść do wydawnictwa Amber jest znana wszystkim czytelnikom bloga. Spójrzcie na te okładki, tłumaczenia i jakość papieru. Po prostu nie mogę tego przeżyć. Nigdy nie miałam zamiaru sięgnąć po "Zaczekaj na mnie", dopóki nie dowiedziałam się, że J. Lynn to pseudonim Jennifer L. Armentorut znanej przede wszystkim z serii "Lux". To dzięki "Zaczekaj na mnie" zakochałam się w new adult. 

Książka opowiada historię Avery. Nieśmiałej i lękliwej dziewczyny, która ucieka przed przeszłością. Postanawia zacząć kolejny etap w swoim życiu w całkowicie nowym miejscu, z dala od rodziny. Wtedy poznaje przystojnego Camerona, który sprawia, że dziewczyna pragnie zacząć żyć na nowo. Jednak nie jest to takie proste. Avery jest ofiarą gwałtu, a bliskość mężczyzny nadal wprawia ją w lekko mówiąc, zakłopotanie. 

"Zaczekaj na mnie" wciągnęło mnie od pierwszych stron. Romans między głównymi bohaterami jest bardzo dobrze skonstruowany i jak najbardziej realistyczny. Historia nie jest w żadnym stopniu przesłodzona, jak wiele innych tego typu. Przy tej powieści płakałam, śmiałam się jak głupią i czerwieniłam, z powodu scen erotycznych. Autorka wie, jak wywołać te wszystkie emocje u czytelnika. 

Jennifer L. Armentrout pokazała, że potrafi napisać genialny romans bez wątków fantastycznych. Jej pióro jest lekkie i przystępne jak zawsze. Zachwyciła mnie tą serią i na pewno sięgnę po kolejne części, a "Zaufaj mi" już mam za sobą. Polecam!

Ocena: 8/10

Data premiery: 5 grudnia 2014
Wydawnictwo: Amber
Cykl: "Czekam na Ciebie" #1.5

Ostatnio nastała bardzo nieciekawa moda dotycząca pisania tych samych historii z punktu widzenia innego bohatera. Przykładem może być "Losing Hope" i "Tak krucho". Przyznam, że nie przepadam za tego typu powieściami i zazwyczaj staram się ich unikać. Jednak przy "Zaufaj mi" nie mogłam się powstrzymać.

Cameron jest postacią, która skrywa wiele tajemnic. Dzięki tej książce możemy dowiedzieć się więcej o nim, jego rodzinie i problemach z agresją. Jednak to nie wszystko. Przyznam, że najbardziej podobała mi się duża liczba opowiastek dotyczących związku z Avery. Autorka dodała wiele nowych scen i smaczków. To te momenty najbardziej mnie wciągały.

"Zaufaj mi" nie jest pozycją obowiązkową. To tylko dodatek do serii, który najzwyczajniej można pominąć. Jednak jako fanka Camerona i Avery nie dałam rady. Chciałam trwać przy nich jak najdłużej, biorąc pod uwagę, że kolejne tomy serii skupiają się na innych postaciach. 

Jeśli "Zaczekaj na mnie" przypadło wam do gustu, to na pewno to samo stanie się z "Zaufaj mi". Polecam! 

Ocena: 7/10

Data premiery: wrzesień 2014
Wydawnictwo: Jaguar 
Cykl: "Coś do stracenia" #2

Kilka miesięcy temu miałam okazję przeczytać "Coś do stracenia" Cory Carmack. Mam same dobre wspomnienia z tej lektury. Pamiętam jak śmiałam się do łez i robiłam wszystko by nie odłożyć jej na bok. Z tego powodu postanowiłam zabrać się za kolejny tom z serii, czyli "Coś do ukrycia". 

Książka opowiada historię Cade'a, po tym jak wyjechał do Filadelfii by studiować na uniwersytecie Temple. Nadal nie może pozbierać się po utracie Bliss, a do tego dowiaduje się, że zaręczyła się z Garrickiem. Wtedy spotyka nietypową dziewczynę, o ksywce Max, która prosi go by... udawał jej chłopaka. Cade przystaje na propozycję. Właśnie tak zaczyna się ich historia.
Okazuje się, że Max ma bardzo nietolerancyjną rodzinę. Pragną by ich dzieci były poukładane i idealne. Niestety ta dziewczyna nie pasuje do ich wyobrażeń, a szczególnie jej pokryte tatuażami ciało. McKenzie boi się odrzucenia, więc ukrywa to kim jest. 

Niestety "Coś do ukrycia" nie przypadło mi do gustu tak jak "Coś do stracenia". Nie było już tego humoru, który pokochałam. Autorka przeobraziła tę serię w dramat, a ja jak głupia liczyłam na kolejną przezabawną historię. Z tego powodu bardzo ciężko czytało mi się tę książkę i nie mogłam się w nią wciągnąć. Mimo tego, dzięki niej przekonałam się do Cade, a przyznam, że nie przepadałam za nim w I tomie serii. Był strasznie irytujący!

Cora Carmack tym razem przedstawia nam ciężką historię, która niekoniecznie zapada w pamięć. Nie jestem pewna, czy poleciłabym komuś "Coś do ukrycia". To kolejna książka typu new adult, których pełno. 

Ocena: 6/10


PRZECZYTANE: 
2) Jennifer L. Armentrout "Origin"
3) Penelope Douglas "Bully"
4) Anna Todd "After. Płomień pod moją skórą"
5) Anna Todd "After. Już nie wiem, kim bez ciebie jestem"
6) Tammara Webber "Tak krucho"
7) Sabrina Paige "Prick"
8) Anna Todd "After. Ocal mnie"
10) Veronica Roth "Niezgodna"
11) Veronica Roth "Zbuntowana"

NIEDOKOŃCZONE:
1) Veronica Roth "Wierna"
2) Mia Asher "Easy Virtue"
3) K.A.S. Quinn "Kroniki Tepusu. Królowa musi umrzeć"
4) Jennifer Estep "Midnight Frost"
5) Anna Todd "After. Ever Happy"


Marzec był jak najbardziej udanym miesiące pod względem czytelniczym. Nie mam pojęcia jak zdołałam pochłonąć tyle książek. Dodatkowo przekonałam się na własnej skórze, że czytanie powieści po angielsku sprawia niesamowitą frajdę i przyznam, że teraz wolę sięgnąć po angielskojęzyczne tytuły. 
Zacznijmy może od trylogii, która mnie zachwyciła. Chodzi mianowicie o "Niezgodną". Ostatnio obejrzałam ekranizację i stwierdziłam, że po prostu muszę przeczytać książkę. Teraz można powiedzieć, że mam świra na punkcie Cztery i Tris. :D Moi znajomi mają mnie dosyć! Ciągle tylko zachwycam się "Niezgodną" i opowiadam jaki to genialny jest Tobias. Oby mi przeszło zanim wytatuuje sobie frakcje na plecach! (żarcik). Na blogu na 100% znajdziecie recenzję całej trylogii. Po prostu muszę podzielić się z wami swoją opinią. 
Najgorszą serią, którą czytałam w marcu jest na pewno "After" Anny Todd. Nie mam pojęcia dlaczego, czytam kolejne tomy biorąc pod uwagę, że z części na część jest to coraz gorsze. No ale tak jakoś wyszło. W każdym razie na stronie na pewno pojawi się moje podsumowanie dotyczące już całej serii, ale to jak skończę 4 tom. W każdym razie nie czytajcie tego! Kompletny odmóżdżacz. 
Niestety zostało mi sporo książek do nadrobienia w kwietniu. Aż 5! W pierwszej kolejności skończę "Wierną", bo już jestem w połowie. Następnie zabiorę się za "Królowa musi umrzeć", jako że jest to egzemplarz recenzencki. Niestety nie mogę się wciągnąć w tę powieść i liczę na to, że w końcu się rozkręci.
A jak wam poszło w tym miesiącu? Kto pobił mój rekord? :D 



Data premiery: 26 marca 2015
Wydawnictwo: Feeria Young
Seria: "Wodospady Cienia" #4

"Wodospady Cienia" to seria młodzieżowa, którą pokochałam już od pierwszego tomu. Opowiada historię nastoletniej Kylie, która trafia do obozu dla paranormalnych. Jak się okazuje sama jest istotą znaną z bajek, jednak którą? Pierwsze tomy serii opierają się na rozwiązaniu zagadki mocy i pochodzenia głównej bohaterki. Mamy do czynienia z wątkiem romantycznym, tajemnicami i walką ze złem. Jeśli jeszcze nie zapoznaliście się z tą serią to nadróbcie zaległości. Naprawdę warto.

Kylie nareszcie odkryła czym jest. Jednak to nie rozwiązuje zagadki jej zdolności. Jak ma ich używać? Jak kontroluje się wzór? Kolejnym problemem jest duch, który ukazuje się dziewczynie. Należy on do komendantki obozu, czyli Holiday. Główna bohaterka obawia się, że to zwiastuje śmierć jej przyjaciółki. Co kryje się za historią ducha? Czy zdoła ona uratować komendantkę? Do tego dochodzą miłosne problemy. Kylie obawia się, że wataha Lucasa, nigdy jej nie zaakceptuje. Para oddala się od siebie, a podczas tego ciężkiego okresu wspomaga ją Derek. 

W przypadku 4 tomu mamy do czynienia z o wiele większą dawką akcji i tajemnic, niż zazwyczaj. Jednak tym razem to nie Kylie jest na pierwszym miejscu, lecz Holiday i jej życie. To bardzo miła odmiana. W końcu ile można skupiać się tylko i wyłącznie na jednej postaci. W "Szeptach o wschodzie księżyca" mamy szansę poznać przeszłość komendantki i trochę głębiej spojrzeć w jej relacje z Burnettem. 
Gdy nareszcie wiemy jaką paranormalną postacią jest nasza główna bohaterka, po przeczytaniu 4 części tak naprawdę nadal nie mamy o niczym pojęcia. "Szepty o wschodzie księżyca" to tak naprawdę wstęp do 5 tomu, w którym wszystko powinno się wyjaśnić. Jednak jest to już męczące. W końcu ile można drążyć ten sam temat. Zdaję sobie sprawę, że Kylie jest wyjątkowa, wspaniała, silna i tym podobne, jednak autorka mogłaby już popchnąć główny wątek do przodu. "Wodospady Cienia" należą do tasiemców (no może trochę przesadziłam), lecz nie znaczy to, że tak ważne kwestie można rozciągać na, aż 5 książek. 
Pomimo tego nadal darzę dużą sympatią C.C. Hunter. Jest utalentowaną pisarką, która potrafi wykreować bardzo ciekawy świat i ma sporo pomysłów w swojej głowie. Do tego dochodzą świetnie postacie, które stworzyła, przykładem mogą być najlepsze przyjaciółki głównej bohaterki. Miranda i Dell, są genialne. Dodatkowym smaczkiem jest humor autorki. Wiele razy śmiałam się w głos podczas lektury. 

Jeśli nie mieliście jeszcze okazji przeczytać "Urodzonej o północy", "Przebudzonej o świcie" i "Zabranej o zmierzchu" to nadróbcie zaległości. "Wodospady Cienia" to seria, przy której można się zrelaksować i na chwilę zapomnieć o życiu codziennym. Polecam!

Ocena: 8/10

Seria "Wodospady Cienia":
Data premiery: 4 marca 20155
Wydawnictwo: Feeria Young
Seria: REAL LIFE #2

Moje pierwsze spotkanie z serią "REAL LIFE" nie było udane. "Zac & Mia" to powieść, która nie przypadła mi do gustu. Była to lektura umilająca samotne wieczory, lecz to wszystko. Mimo tego postanowiłam dać szansę "REAL LIFE" i chwyciłam w łapki drugi tom pt. "Althea & Oliver". Uwierzcie, że było warto. 

Althea i Oliver przyjaźnią się od dzieciństwa. Jednak w pewnym etapie swojego życia Althea zauważa, że takie relacje jej nie wystarczają. Czy to możliwe, że zakochała się w swoim najlepszym przyjacielu? Jednak to nie wszystko. Okazuje się, ze chłopak choruje na bardzo rzadką chorobę, jest to zespół Kleinego-Levina, inaczej zwana syndromem śpiącej królewny, Oliver bez konkretnej przyczyny potrafi przespać 2 tygodnie, a nawet 2 miesiące. Jak potoczą się losy najlepszych przyjaciół? 

Do "Althei & Olivera" podchodziłam z dużą rezerwą, jednak już po kilku stronach zrozumiałam, że nie ma się czego obawiać. Od razu zostałam wciągnięta do świata tytułowych bohaterów.  Mamy tu do czynienia z nieszablonowym romansem, dojrzewaniem i tajemniczą chorobą. Ta mieszanka, nie daje nam typowej literatury młodzieżowej, czy gatunku new adult. Przyznam, że nie potrafię określić tego tytułu. Pierwszy raz spotkałam się z taką  powieścią i byłam nią miło zaskoczona.
Cristina Moracho lubi szokować. Nigdy nie spodziewałabym się takiego obrotu spraw, jaki otrzymujemy w "Althei & Oliverze". Althea jest zagubioną osobą, do której bardzo się przywiązałam. Nie jest typową nastolatką. To bardzo samodzielna dziewczyna, która nie może poradzić sobie z uczuciem i z rzeczami, które zepsuła. Ciężko czytało się jej zmagania z rzeczywistością, najchętniej wyciągnęłabym ją z książki i przytuliła. Byłam miło zaskoczona tak ludzką bohaterką. Za to ciężko było polubić Olivera. Zazwyczaj w książkach młodzieżowych mamy do czynienia z bożyszczem nastolatek, bądź 'złym' chłopcem. Tutaj jest po prostu Oliver. 

"Althea & Oliver" to lekka książka, która zaskoczy wszystkich czytelników. Naprawdę dobrze mi się ją czytało i mam wrażenie, że jeszcze kiedyś do niej wrócę. Jeśli kontynuacja serii "REAL LIFE" będzie tak dobra jak drugi tom, stanę się jej fanką. Jeszcze raz wszystkim polecam przygody Althei. Naprawdę warto się z nimi zapoznać. 

Ocena:8/10

Seria "REAL LIFE":
"Zac & Mia" / "Althea & Oliver"




C.C. Hunter "Szepty o wschodzie księżyca"
PREMIERA: 26 marca 2015
OPIS:
Kylie różni się od swoich rówieśników nawet na obozie dla nadnaturalnych istot. Widzi duchy i nie należy do żadnego gatunku – za to ma cechy ich wszystkich. Teraz pochłania ją odkrywanie sekretów nowej tożsamości, martwi się jednak, że Lucas i jego stado nigdy nie zaakceptują tego, iż Kylie nie jest wilkołakiem… A to sprawia, że dziewczyna znów zwraca się coraz bardziej w stronę Dereka, który jako jedyny jest stanie przyjąć ją taką, jaką jest.

Jakby tego było mało, Kylie nawiedza duch Holiday, komendantki obozu i najbliższej jej osoby. Jest tylko jeden mały szkopuł… Holiday żyje. Jeszcze. Kylie musi ocalić ją przed niewidocznym zagrożeniem, zanim będzie za późno. W świecie ciągłych wątpliwości i zamieszania tylko jedno wydaje się pewne: nie da się uniknąć zmian i wszystko kiedyś się kończy, nawet pobyt Kylie w Wodospadach cienia.

Rebbeca Donovan "Biorąc oddech"
PREMIERA: 8 kwietnia 2015

OPIS:
Po trudnych przeżyciach najpierw z dręczącą ją ciotką, a następnie z uzależnioną od alkoholu matką, Emma zupełnie odcięła się od tego, co było. Ale tylko pozornie. Ma nowe życie i nowych znajomych w Kalifornii, a mimo to każdego dnia ścigają ją te same wspomnienia. Broni się przed natrętnymi głosami z przeszłości, również za pomocą tego, czego tak się brzydzi – alkoholu. Tak rozpaczliwie próbuje zapomnieć i ochronić bliskich przed sobą samą…

Co jeszcze ją czeka? Czy nauczy się kochać siebie? Czy wybierze miłość i nadzieję zamiast rozpaczy i mroku? Czy Evanowi uda się ją ocalić? A może zrobi to ktoś inny?

Oto trzeci tom serii Oddechy – ostatnie spotkanie z Emmą i Evanem, ostatnia szansa na to, by wsiąść do kolejki górskiej i wstrzymać oddech aż do ostatniej strony…





Data premiery: 18 czerwca 2014
Wydawnictwo: Jaguar
Cykl: "Coś do stracenia"#1

Po "Utracie" Rachel Van Dyken potrzebowałam lekkiej, przyjemnej, a przede wszystkim zabawnej lektury. Właśnie wtedy natrafiłam na "Coś do stracenia" Cory Carmack. Opis fabuły podany przez wydawnictwo po prostu mnie rozbroił. Od razu wiedziałam, że jest to powieść jakiej potrzebuję i miałam rację. 

Bliss jest ostatnią dziewicą wśród swoich przyjaciółek, z tego powodu pragnie pozbyć się tego "balastu" jak najszybciej. Koleżanka namawia ją na łowy w barze, na które Bliss zgadza się pomimo wielu kłębiących się w jej głowie wątpliwości. Na miejscu spotyka przystojnego faceta, a między nimi od razu zaczyna iskrzyć. Gdy w końcu dziewczyna ma osiągnąć swój cel, panikuje. Wymyśla najgorszą wymówkę roku i zostawia przystojniaka w swoim łóżku, w swoim domu i... ucieka. To nie koniec historii, a dopiero początek. Okazuje się, że ten nieznajomy jest jej nowym nauczycielem...   

Fabuła wydaje się być banalna, przez co na pewno wiele osób nie zainteresowało się tą powieścią. Już na samym początku mówię, że mają czego żałować. "Coś do stracenia" to bardzo ciekawy i nietypowy romans, który zapewni świetną zabawę na kilka godzin. Historia wciąga od pierwszych stron. Nie mogłam odłożyć tej książki choćby na minutę - zabierałam ją w każde możliwe miejsce. Cora Carmack ma najlepsze poczucie humoru spośród autorów new adult. Przy "Coś do stracenia" nie mogłam przestać się szczerzyć. Przyznam, że płakałam ze śmiechu, a domownicy patrzyli na mnie jak na głupią. Nic nie mogłam na to poradzić, ta powieść jest po prostu za dobra. Bliss jest świetną główną bohaterką, która podejmuje wiele zabawnych decyzji. Humor jest największym plusem tej książki. Dawno żaden tytuł mnie tak nie rozśmieszył i dzięki temu wiem, że ta historia na długo zapadnie mi w pamięci. Cora Carmack zna się na rzeczy. 

Bliss jest kontrowersyjną postacią. Jej pomysły wydają się być głupie, niedojrzałe i niedorzeczne. Jednak o to w tej książce chodzi. To wszystko ma śmieszyć czytelnika i jak najbardziej spełnia swoje zadanie. To jest właśnie urok tego tytułu. 

Romans pomiędzy Bliss, a Garrickiem jest ciekawy, pełen wzlotów i upadków, a nawet zazdrości. Ciągle coś się dzieje. Za każdym razem dziewczyna najchętniej zapadłaby się pod ziemię. Jednak wątek romantyczny nie dotykał tylko tej pary. Na horyzoncie czai się kolejny mężczyzna. Tak, mamy do czynienia z trójkątem romantycznym. Nie jest on rozwinięty - tak naprawdę dałoby się obyć bez postaci Cade'a. Nie przepadałam za nim, niestety w kolejnej części pojawia się w roli głównego bohatera. 

"Coś do stracenia" to lekka i wciągająca książka z gatunku new adult. Znajdziemy w niej dozę erotyzmu i górę świetnego humoru Cory Carmack. Jeśli macie ochotę na niezobowiązującą lekturę to jest to coś dla was. 

Ocena: 7/10


PRZECZYTANE:
4) Cora Carmack "Coś do stracenia"
5) J. Lynn "Zaczekaj na mnie"
6) J. R. R. Tolkien "Dwie wieże"
7) J. Lynn "Zaufaj mi"
8) Tahereh Mafi "Dotyk Julii"
9) Cora Carmack "Coś do ukrycia"
10) Jennifer L. Armentrout "Opal"

NIEDOKOŃCZONE:
1) Jennifer Estep "Midnight Frost"
2) Jennifer L. Armentrout "Origin"
3) Cristina Moracho "Althea & Oliver"

Jakim cudem udało mi się przeczytać, aż 10 książek?! Nie mam zielonego pojęcia. Niestety w lutym napisałam tylko 4 recenzje, ale wszystko planuje nadrobić, ponieważ każda z tych lektur jest warta mniejszej, lubi większej opinii. 
Faworytami tego miesiąca zostali: "Opal" - boski, wspaniały, genialny, jak cała seria "Lux" i twórczość Jenniefer L. Armentrout. "Coś do stracenia" - rozśmieszyła mnie do łez, napisałam już recenzję, więc opinia pojawi się jutro. "Zaczekaj na mnie" autorki J. Lynn, czyli Jennifer L. Armentrout, utwierdziła mnie w przekonaniu, że ta pisarka zostanie moją ulubioną. 
Najgorszą książką lutego był zdecydowanie "Dotyk Julii". Nie mam pojęcia jak ta powieść mogła spodobać się tylu czytelnikom. 
Niestety nie udało mi się dokończyć, aż 3 tytułów. Na pewno nadrobię to w marcu, jednak nie planuję recenzji "Midnight Frost" i "Originu", ze względu na to, że są to dalsze części cyklu nie wydane w Polsce. 

A jak luty wypadł u Was? :) 


PREMIERA: marzec 2015

W XXI wieku, w Nowym Jorku, w całkiem zwyczajny dzień Katie towarzyszą niecodzienne spotkania. Najpierw ukazuje jej się dziewczyna z długimi rudymi włosami, jakby z innej epoki, potem blady mężczyzna w czarnym cylindrze. Na koniec otrzymuje tajemniczą notatkę, która w zagadkowy sposób wysyła ją w przeszłość…
 Zwykła dziewczyna – niezwykła przygoda w czasie.
W kolejnej części przygód Kate powraca do XIX-wiecznego Londynu, gdzie panuje królowa Wiktoria, a Anglia stoi na skraju wojny z Rosją. W tle tych wydarzeń szykuje się kluczowa bitwa, która może zmienić losy świata. Czy wezwanie Kate było właściwym posunięciem i przyczyni się do zwycięstwa?
Czas nie jest dobrym sprzymierzeńcem, umyka z każdą chwilą...

FRAGMENT:
„… Zanim Katie mogła ją powstrzymać, dziewczyna pobiegła w dół po stoku. Nie do pojęcia, jak błyskawicznie przebyła taki wielki kawał drogi. Nie minęło wiele czasu, a znalazła się na tyłach wojsk. To było niebezpieczne. Jakiś młodziutki żołnierz na czarnym koniu zobaczył ją
i zaczął ku niej jechać. Miał długie jasne loki, jak w dzieciństwie. To był Feliks.
Katie spojrzała na Mary Seacole i w jej oczach ujrzała blask zrozumienia.
      – Boże broń – mruknęła kobieta. – Czyli Aniołek jest dzieckiem, które przynosi pokój.
Nagle wszystko stało się jasne, jakby podniosła się kurtyna. Aniołek, Katie i Feliks: dziecko, które przynosi pokój, to które przynosi wojnę i pokój oraz to, które przynosi wojnę końca świata. Wybrani, Tempus. Czy to właśnie przewidziała Lucia? Czy teraz mają ze sobą walczyć? Z miejsca, gdzie stała Katie, wyglądało, jakby Feliks, z szablą w dłoni, miał zamiar zakończyć żywot Aniołka, skazując świat na nieustanną wojnę.
       Katie długo zastanawiała się, jakie było jej zadanie. Co powinna zrobić? Najpierw się mocno wystraszyła, pomyślała, że najlepiej nic nie robić, zostać na miejscu, zobaczyć, co się będzie działo. Nie była ani Angielką, ani Rosjanką. Nie należała ani do Verusu, ani do Malumu. Żadnej z tych wojen nie uważała za swoją. Czyż nie miała prawa chronić życia? Ktoś inny zaprowadzi porządek. Potem jednak zawstydziła się własnych myśli. To jej zadanie. Aniołek nie może zginąć w bitwie. Wzięła łęboki oddech, podniosła spódnicę i trzymając krzepko laseczkę w dłoni, puściła się w dół po stoku.
William Howard Russell wyciągnął rękę, żeby ją złapać, ale Mary Seacole go powstrzymała.
     – Należy do wybrańców – powiedziała, nerwowo pocierając amulet wokół otworu. – Florence powiedziała mi, że to może się zdarzyć. Ona musi tam iść.
        Katie biegła na pole bitwy w gęstym dymie, w którym niemal nic nie było widać. Potykając się, brnęła, przeskakując przez rannych i umierających. Wszędzie wokół ludzie i konie padali jak muchy. W końcu dotarła do Aniołka. Z każdej strony groziło jej niebezpieczeństwo: kule karabinów i armat, szable, kopyta przerażonych koni. Jednak nic z tego nie było tak niebezpieczne jak Feliks. Katie złapała dziewczynę, żeby odciągnąć ją jak najdalej od zamieszania.
     – Musisz ocaleć! – krzyknęła jej w ucho. – Ocalę ich wszystkich! – zawołała dziewczynka i Katie zrozumiała, że Aniołek celowo szła prosto w gardziel rosyjskich armat.
        Nad nimi nagle wyrósł Feliks. Co za koszmarny widok. Już nie był dzieckiem ani dorosłym – ale istotą opętaną. Jego loki pojaśniały i światło wokół niego zrobiło się nienaturalniejasne. Potem ściemniało, przybrało kolor szaroczerwony jak zainfekowana rana. Powyżej, na niebie, potężniała moc. Im dłużej Katie patrzyła na Feliksa, tym silniej czuła, że prowadzi ją w ciemne, nieznane miejsce, miejsce, którego wcale nie pragnęła oglądać. Ponad nim, ponad końmi, ludźmi, kulami, dziwne błyskające światło Verusu zmagało się z ciemnością Malumu. „Koniec pokoju – pomyślała. – Koniec świata. Tego i wielu innych światów”.
Oderwała wzrok od Feliksa i zaczęła ciągnąć Aniołka za rękę. Śmierć dziewczyny przyniesie zwycięstwo siłom zła. Musi jakoś wytrącić Feliksa z transu albo przynajmniej odwrócić jego uwagę. Czy można w jakiś sposób uwolnić go od opętania? Gdyby tylko miał jakieś ludzkie uczucia! Co mogłaby zrobić, żeby przykuć uwagę prawdziwego Feliksa, dziecka uwięzionego przez opętańca? Już nie dosięgnie go ludzkie szczęście ani miłość. Co jeszcze zostało? Czy może uda się go rozzłościć?
        Katie przypomniała sobie scenę w ogrodach pałacowych. Feliks wściekł się, kiedy powiedziano, że bawi się łódeczkami. Jego złość była bardzo ludzkim uczuciem, typowym dla dorastającego hłopca. Nie chciał być dzieckiem, bawić się zabawkami. To go zabolało. To była jego pięta Achillesa.
        Katie cały czas kurczowo trzymała w ręku laseczkę. Podniosła ją i machnęła nią mu przed nosem.    
     – Dzieciak! – wrzasnęła. – Feliksie, jaki z ciebie dzieciak...i tchórz! Walczysz z dziewczyną zamiast z Rosjanami. Feliks jest dzieckiem!
Chłopak wpatrywał się w Aniołka, na te słowa jednak zareagował tak gwałtownie, że koń stanął dęba.    
    – To ty! – zawył. – Słabizna z ciebie! Twój wybór to potwierdza. Żeby popierać tę dziewczynę! Nie jestem wcale dzieckiem. Jestem mężczyzną, wojownikiem! Tylko patrz, jak cię zetnę jednym ciosem!
Machnął szablą. Przez ułamek sekundy Katie stała bez ruchu, patrząc na błysk metalu….”


        



Data premiery: 5 lutego 2014
Wydawnictwo: Otwarte
Cykl: "Nocna Szkoła" #3

Gdy zbliżała się premiera "Wybranych", czyli I tomu "Nocnej Szkoły" C. J. Daugherty byłam wniebowzięta. Jak tylko pojawiła się na półkach księgarni zakupiłam książkę i wzięłam się za czytanie. Skończyło się na nieprzespanej nocy, więc jak łatwo się domyślić, powieść przypadła mi do gustu i wciągnęła jak żadna inna. Jednak czytanie kolejnych części szło mi coraz gorzej. Po "Dziedzictwie" przyszedł czas na "Zagrożonych", za których nie miałam siły się zabrać. Obawiałam się, że wiele elementów fabuły już dawno wyciekło mi z głowy, ponieważ "Nocna Szkoła" nie jest serią zapadającą w pamięć. Na szczęście nie miałam czego się bać. C. J. Daugherty zgrabnie przypomina wydarzenia z poprzednich części i po raz kolejny otwiera nam drzwi do Nocnej Szkoły. 

Nathaniel zaatakował szkołę. Akademia Cimmeria drży z przerażenia, włączając w to Allie. Wróg pragnie zniszczyć akademię od wewnątrz, ale czy mu się to uda? Allie wraz z przyjaciółmi stara się jak może by ocalić Cimmerię, odkryć szpiega i zemścić się na mordercy. Tylko czy grupa nastolatków może tego dokonać? W końcu polityka akademii, nie jest tak prosta jak z początku może się wydawać. Jakie sekrety skrywa "Nocna Szkoła"?

"Zagrożeni" to już III tom serii i póki co najlepszy. Nareszcie C. J. Daugherty pokazała na co ją stać. Pierwsza rzecz, która była dla mnie zaskoczeniem to poprawa jej warsztatu pisarskiego. Tym razem powieść czytało się o wiele lepiej. Pochłonęłam ją, przyznam że nawet nie wiem kiedy. Autorka przyszykowała dla Allie nową dawkę sekretów, zagadek i akcji. W "Zagrożonych" ciągle coś się dzieje. Tak naprawdę nie ma nawet chwili by odetchnąć. Nad akademią wisi widmo śmierci, przez co czytelnik może wyczuć atmosferę zagrożenia. Jest to bardzo duży plus, ponieważ dzięki temu mamy szansę poczuć się jak uczniowie Cimmerii. 
Mimo tego, że "Zagrożeni" to najlepsza część serii wydaje mi się, że była ona za mało rozwinięta. Powieść miała ogromny potencjał, jednak jest to tylko literatura młodzieżowa. Brakowało mi polityki całej Akademii jako organizacji. Nie było dokładnego wyjaśnienia, tylko kilka zdań, które nie mówiły zbyt dużo. Zdaję sobie sprawę, że młodszych czytelników by to zanudziło, jednak dla mnie był to spory minus.
Nocna Szkoła odmieniła Allie. Nareszcie trochę wydoroślała, ale podkreślam słowo "trochę". Nadal zachowuje się jak typowa nastolatka, którą bądź co bądź jest. Jednak w końcu nauczyła się nie podejmować decyzji pochopnie, jak to w większości przypadków bywało. Allie przestaje być nieznośną bohaterką, za którą nie przepadamy. Dodatkowo C. J. Daugherty przestała zadręczać nas jej czerwonymi martensami. Uff! Już myślałam, że tego nie dożyję.
Rozterki miłosne głównej bohaterki dotyczące Cartera i Sylviana są przykładem infantylnego zachowania. Daje obojgu nadzieję, a sama nie wie, którego pragnie. Typowe perypetie niedojrzałej nastolatki. Lubię wątki romantyczne, jestem raczej przeciętną kobietą, więc jak na horyzoncie pokazują się przystojniaki jestem zachwycona. Niestety autorce ten trójkąt miłosny po prostu nie wyszedł. 

"Nocna Szkoła" to bardzo sympatyczna seria młodzieżowa. Jest oryginalna, pełna znaków zapytania i akcji. "Zagrożeni" byli naprawdę wciągający, przez co jak najbardziej mogę ich polecić. Fani Akademii Cimmeria na pewno będą dobrze się bawić przy tej lekturze. 

Ocena: 8/10

Seria "Nocna Szkoła":
Wybrani / Dziedzictwo / Zagrożeni / ...


Data premiery: 4 lutego 2015
Wydawnictwo:  Feeria
Cykl: "Zatraceni" #1


Czytając opis "Utraty" wiedziałam, że będzie to książka dla mnie. Ostatnio wprost szaleję za new adult i póki co nie wyobrażam sobie przeczytania powieści z innej kategorii. Liczyłam, że Rachel Van Dyken stworzy historię, która wstrząśnie mną i na długo zapadnie w mojej pamięci. Czy podołała zadaniu? Sami zobaczcie.

Główna bohaterka, Kiersten, nie jest typową dziewczyną. Nie martwi się o ubiór, imprezy, czy brak faceta. Nadal żyje tragedią sprzed dwóch lat, w której zginęli jej rodzice. Dziewczyna nie potrafi się pozbierać. Gdy poznaje Wesa, pewnego przystojnego i zabawnego faceta, liczy na to, że to właśnie on pomoże jej ponownie zaznać życia. Niestety Wes skrywa własną tajemnicę. Czy uda mu się pomóc Kiersten, czy to on sam będzie potrzebował jej wsparcia?

Fabuły "Utraty" nie można nazwać oryginalną. To typowy schemat new adult, gdzie główni bohaterowie mają własne problemy, bądź ciągnącą się za nimi przeszłość. Właśnie dlatego powieści tego typu się kocha, albo nienawidzi. Tak jak pisałam wcześniej uwielbiam książki z tego gatunku. Nigdy się przy nich nie nudzę i zawsze wciągają mnie od pierwszych stron. "Utrata" nie jest wyjątkiem. Rachel Van Dyken stworzyła naprawdę ciekawą fabułę, mimo tego, że kilka rzeczy mi w niej przeszkadzało. Uważam, że autorka powinna bardziej rozwinąć całą historię. Chciałabym poznać przeszłość i problemy innych bohaterów, nie tylko Kiersten i Wesa. Mam nadzieję, że w kolejnych częściach będzie to możliwe. 

Jeśli chodzi o romans między bohaterami, jak na moje gusta, był on zbyt przesadzony, a raczej przesłodzony. Przyznaję, że tego się nie spodziewałam, biorąc pod uwagę opis wydawnictwa. Ta dwójka pasowała do siebie zbyt idealnie i tak naprawdę nie miała problemów w związku jak to w new adult bywa. Zero kłótni, zazdrości, nieufności i tym podobnych. Przez to historia wydawała się trochę nierealna. Zakończenie było tak banalne, że gorszego zrobić się nie dało. Tak naprawdę Rachel Van Dyken nastawiła się na uroczą historię, która ma podnosić na duchu i dawać nadzieję. Wielu osobom nie przypadnie ona do gustu, a reszta będzie uwielbiać tę słodycz. Mimo wszystko ta powieść jest warta uwagi. 
"Utrata" wywołała u mnie wiele emocji. Śmiałam się jak głupia z wypowiedzi Wesa i płakałam jak dziecko podczas najgorszych momentów. Autorka naprawdę wie jak igrać z uczuciami czytelnika i za to należy się ogromny plus.

Rachel Van Dyken stworzyła naprawdę ciekawą powieść new adult. Nie była ona najlepsza, jaką miałam okazję przeczytać, ale na pewno dobra. Z chęcią sięgnę po kontynuację serii "Zatraceni", jestem ciekawa jak potoczą się losy Kiersten i Wesa, oraz innych bohaterów. 
Jeśli macie ochotę na lekką lekturą to ten tytuł będzie dla was idealny. Polecam!

Ocena: 7/10



Data premiery: 9 kwietnia 2014
Wydawnictwo: Filia
Cykl: "Opowieść Penryn o końcu świata" #2


Drugi tom z serii "Opowieść Penryn o końcu świata" mam na swojej półce od długiego czasu. Jednak za każdym razem miałam coś innego do poczytania, brakowało mi ochoty na ten tytuł i tym podobne. Lecz, gdy w końcu złapałam "Angelfall. Penryn i Świat Po" przypomniało mi się jak genialną autorką jest Susan Ee. Od razu zostałam wciągnięta do świata, gdzie ludziom zagładę przyniosły anioły. 

Penryn odzyskała siostrę, jednak nie na długo. Paige po raz kolejny znika, tym razem z własnej woli. Starsza siostra przemierza ulice zniszczonego San Francisco, mając nadzieję trafić na ślad dziewczynki. Niestety podczas wyprawy zostaje złapana przez Szarańczaki i zamknięta w celi w Alcatraz. Jak ma dostać się do Gniazda, by uratować siostrę? 

Susan Ee od razu wciąga nas w wir wydarzeń. Czytelnicy I tomu zdają sobie sprawę, że w "Angelfall" zawsze coś się dzieje. Autorka nie pozwala nam odpocząć nawet na minutę. Akcja jest wartka i urozmaicona. Mam wrażenie, że przy "Angelfall. Penryn i Świat Po" nie da się nudzić. Fabuła jest rozwinięta, jednak nie możemy myśleć o wielowątkowości. Penryn pcha do przodu jeden konkretny cel, a my podążamy za nią. Ten mały minusik nie psuje zabawy z lektury. Kolejną sprawą, która nie przypadła mi do gustu była ponowna pogoń za Paige i kolejna wizyta w Gnieździe. Powtórka z rozrywki i tyle. Nie za bardzo mi to odpowiadało. Sądziłam, że Susan Ee wpadnie na ciekawszy pomysł. 
Autorka jest mistrzynią jeśli chodzi o tworzenie klimatu i atmosfery grozy. Czytając "Angelfall" wyobrażałam sobie ten postapokaliptyczny świat. Przemierzając San Francisco z Penryn czułam, że wciąż jesteśmy w niebezpieczeństwie. To jest ogromny plus tej trylogii. Pierwszy raz w życiu w książce młodzieżowej spotykam się z tak wspaniale wykreowanym światem. 

Penryn jest dzielną młodą dziewczyną, której nie da się nie polubić. Potrafi odnaleźć się w tak przerażającej rzeczywistości i nieźle sobie radzi. Bohaterów również można określić jako plus tej powieści. Każdy z nich jest inny, są barwni, nie nudzą się i zaskakują. Szczególnie matka Penryn. 
W "Angelfall" romans nie gra pierwszych skrzypiec. Niektórym się to spodoba, ale ja czuję niedosyt. Za mało romantycznych chwil zostało przypisanych Raffe i Penryn. W tej części bardzo brakowało mi przystojnego archanioła. 

"Angelfall. Penryn i Świat Po" to książka, której nie można określić jako schematyczną. Pośród książek o aniołach jest naprawdę wyjątkowa. Przyznam, że jestem zachwycona pomysłem autorki, na którym opiera się cała trylogia. Złe anioły? Nie wiem jak wam, ale mnie to pasuje. 

Susan Ee stworzyła świetną kontynuację i już nie mogę się doczekać kolejnego, tym samym ostatniego tomu. Jestem ciekawa jakie zakończenie przyszykowała i czym nas jeszcze zaskoczy. "Angelfall" polecam wszystkim. To książka naprawdę warta uwagi. Jeśli jeszcze nie czytaliście pierwszego tomu, to nadrabiajcie zaległości!

Ocena: 8/10

"Opowieść Penryn o końcu świata":
Angelfall / Angelfall. Penryn i Świat Po / Angelfall. End of Days

Data premiery: 4 lutego 2015
Wydawnictwo: Otwarte
Cykl: "Hopeless" #2


"Losing Hope" to kontynuacja powieści "Hopeless", którą miałam okazję przeczytać jakiś czas temu. Nie była to jedna z najlepszych książek typu new adult, jednak zapadła mi w pamięć. Mimo tego długo zastanawiałam się czy sięgnąć po drugi tom. Nie przypadł mi pomysł autorki, co do opisania tych samych zdarzeń z punktu widzenia Holdera. Zwykła ciekawość zmusiła mnie do sięgnięcia po"Losing Hope". Czy był to czas stracony?

Głównym bohaterem powieści jest Dean Holder, który ma za sobą ciężkie przeżycia. Gdy był dzieckiem stracił swoją najlepszą przyjaciółkę, która została porwana i nigdy jej nie odnaleziono. Chłopiec patrzył jak odjeżdża samochodem z obcymi ludźmi i nic nie mógł zrobić. Po wielu latach jego siostra bliźniaczka popełnia samobójstwo. Uważa, że te dwa zdarzenia to tylko i wyłącznie jego wina. Według niego nie zaopiekował się bliskimi osobami w odpowiedni sposób. Poczucie winy powoli wykańcza Holdera. 
Wtedy w zwykłym supermarkecie spotyka osobę, która na zawsze ma odmienić jego życie. Sky, bo tak ma na imię dziewczyna, przewraca jego świat do góry nogami, a Dean odzyskuje nadzieję. 

Po raz kolejny Collen Hoover, chce nas wykończyć emocjonalnie. Powracamy do historii z "Hopeless", tylko tym razem autorka pozwala nam poznać więcej szczegółów i ciekawostek dotyczących Sky, Holdera i Les. Dzięki temu możemy lepiej zrozumieć postacie i uczucia, które nimi kierowały. 
Nie mogłam się wciągnąć w tę powieść. Bardzo ciężko mi się ją czytało mimo prostego i przyjaznego języka. Nie miałam ochoty po raz kolejny wracać do tej historii i ponownie czytać te same dialogi. Oczywiście "Losing Hope" otwiera nam drzwi do wielu innych drugoplanowych zdarzeń, tylko nie jestem przekonana czy było to potrzebne. Ciekawostką są listy Holdera do jego siostry, w których opisuje swoje uczucia i przemyślenia dotyczące Sky. Oprócz tego ta powieść nie wnosi nic nowego. 

Niestety "Losing Hope" nie spodobało mi się tak jak "Hopeless". Książka była męcząca, nudna i jak dla mnie niepotrzebna. Zdaję sobie sprawę, że wielu fanów pierwszego tomu nie wyobraża sobie życia, bez "Losing Hope", jednak ja do nich nie należę. Tę lekturę mogę polecić tylko i wyłącznie wielkim zwolennikom Holdera. Tym, którzy nie przepadają za "Hopeless" mogę spokojnie powiedzieć, że powinni darować sobie kontynuację.

Ocena: 5/10

Cykl "Hopeless":

1. Hopeless / 2. Losing Hope / 2.5. Szukając Kopciuszka 






PRZECZYTANE: 
1) Tricia Rayburn "Syrena"
6) Rachel Caine "Wampiry z Morganville. Księga 7: Ostatni pocałunek"
8) Collen Hoover "Losing Hope"

W styczniu udało mi się przeczytać 8 książek. Wynik nie jest zachwycający, ale mimo tego jestem zadowolona. Ulubionymi lekturami miesiąca zostały "Powód by oddychać" i "Tak blisko". Obie książki poruszają ciężkie tematy, lecz głównie są romansem. Miło spędziłam przy nich czas, więc polecam! Niestety "Syrena" nie przypadła mi do gustu, jestem już za stara na tego typu powieści, więc dodaję ją na półkę wymiankową LC. To samo z "Księgą Portali" - tytuł nie dla mnie. 

A jak Wy spisaliście się w styczniu? Mam nadzieję, że poszło wam lepiej, niż mnie :) 

Obsługiwane przez usługę Blogger.