Informacje:
Data premiery: czerwiec 2010
Wydawnictwo: Amber
Ilość stron: 504
Czas czytania: 4 dni
Opis wydawnictwa:
Masz już serdecznie dość słuchania o wampirach?
Meena Harper też.
Niestety jej szef uważa, że wątek wampiryczny doskonale sprawdzi się w telenoweli, której scenariusz pisze Meena. Jakby nie miała dość problemów ze zjawiskami paranormalnymi: w końcu nie każdy potrafi tak jak ona przewidywać śmierć innych ludzi. Ale prawdziwe kłopoty zaczną się dopiero, gdy spotka Luciena… choć mogłoby się wydawać, że to chodzący ideał – piekielnie inteligentny, nieludzko przystojny i nieziemsko seksowny…
* * *
Meg Cabot jest autorką znaną przede wszystkim z
serii „Pamiętniki Księżniczki”. Jako mała dziewczynka zaczytywałam się w niej i
sprawiało mi to dość dużo przyjemności. Gdy na półce w bibliotece zauważyłam
tytuł „Nienasyceni” z lekką niepewnością zabrałam go do domu. Tak naprawdę nie
wiedziałam czego mam się spodziewać po autorce książek dla młodszych odbiorców.
Po przeczytaniu jej, wciąż nie wiem co mam sądzić o tej lekturze. Chyba to
właśnie stąd ten dłuższy wstęp. Pora przejść do konkretów, nieprawdaż?
Główną bohaterką jest Meena Harper, pozornie zwykła
młoda kobieta, jednak skrywa pewną tajemnicę. Mianowicie po poznaniu osoby jest
świadoma jak i kiedy spotka tego człowieka śmierć. Ten sekret znają tylko jej najbliżsi,
a przynajmniej tak jej się wydaje.
Pewnego dnia podczas nocnego spaceru ze swoim psem,
napada na nią kolonia nietoperzy. Przed nieszczęsnym końcem żywota chroni ją
nieznajomy, którego w najbliższym czasie spotyka. Lucien, czyli chodzący ideał,
od razu zaczyna żywić do Meeny gorące uczucia i to z wzajemnością. Niestety nie
jest to prosta miłość, w końcu tak wiele ich dzieli. Na horyzoncie pojawia się
kolejny mężczyzna.
Jak główna bohaterka poradzi sobie z
rzeczywistością. W końcu wszyscy znajomi okazują się być postaciami prosto z
horrorów.
„Nienasyceni” to powieść z niższej półki. Do tej
pory przeczytałam wiele książek z identyczną fabułą. Oczywiście pewne drobiazgi
się zmieniają, jakże by inaczej. Jednak Meg Cabot nie popisała się
oryginalnością. To kolejna pozycja typu „łatwe do zapomnienia”. Minęło dopiero
kilka dni odkąd skończyłam tę książkę, a już zapomniałam parę imion, czy
szczegółów. Do języka nie mogę się przyczepić. Ogólnie czyta się łatwo, jednak
ja nie potrafiłam wciągnąć się w „Nienasyconych”. Z początku kiepsko mi szło
czytanie pojedynczych zdanek. Pierwsze dwadzieścia stron stało się dla mnie
czystą udręką, jednak po jakimś czasie poszło z górki. Nareszcie coś zaczęło
się dziać!
Bohaterowie są dość stereotypowi. Meena z tą swoją
mocą kojarzyła mi się ze Snooki z „Czystej Krwi”. Lucien chodzący ideał z
przykrą przeszłością, teraz stara się czynić dobro. Alaric – łowca, z początku
wydawało mi się, że to typowy osiłek, chociaż to z całej książki właśnie on najbardziej
przypadł mi do gustu. No i nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o bracie
Meeny. Mogłabym napisać, że brak mi na niego słów, ale nie. Po prostu muszę go
skrytykować. Jon to najbardziej irytująca postać z jaką kiedykolwiek się
spotkałam. Mężczyzna ma ponad 30 lat, a zachowuje się jak 12-latek. Czasem
sypnął jakimś, nawet śmiesznym żarcikiem, jednak najczęściej psuł najlepsze
momenty książki. Nadal nie potrafię zrozumieć co dobrego wprowadziła ta postać
do „Nienasyconych”.
Czy ta powieść ma jakieś plusy? Jest taki jeden i
to nawet spory. O dziwo „Nienasyceni” kończą się w niespodziewany sposób. Aż z
początku chciałam sięgnąć po kolejną część i możliwe, że nawet to zrobię.
Przemęczę się te następne kilkaset stron by dowiedzieć się co u Meeny.
Podsumowując, „Nienasyceni” to nic specjalnego.
Jeśli nie szkoda wam czasu to proszę bardzo, bierzcie się za nią. Jeśli lubicie
banalne historie o wampirach, to coś dla was. Jeśli nie znudził wam się mdły
romans, sięgnijcie po „Nienasyconych”. Mimo wszystko nie polecam.
Ocena: 3/10
tematycznie mnie zainteresowała, ale opinia i ocena trochę ostudziły mój zapał :) jak trafie w bibliotece to przeczytam, na kupno szkoda kasy :(
OdpowiedzUsuńzupełnie nie w moim typie...
OdpowiedzUsuńKiedyś załatwiłam sobie "Nienasyconych", jednak po jakimś czasie swierdziłam, że ta lektura nie jest dla mnie. Z PK czytałam jedynie pierwszy tom, a potem tego żałowałam. Może warto byłoby wrócić do Pamiętników?
OdpowiedzUsuńMożesz spróbować, chociaż sama nie wiem, czy teraz znalazłabym w tej serii coś pozytywnego.
UsuńZ niektórych rzeczy się wyrasta, niestety. :)
Mi "Nienasyceni" bardzo się podobali i bawili humorem. Jeśli nie spodobała Ci się pierwsza część to uwierz mi 2 też nie powinna. Dla mnie była koszmarem...
OdpowiedzUsuńUuuu... nie sądziłam, że spotkam się z taką negatywną opinią. Znaczy, sama jeszcze tej książki nie czytałam, ale lubię Meg Cabot, dlatego liczyłam na to, że będzie warto. No ale cóż, pewnie i tak przeczytam, aby się przekonać na własnej skórze :)
OdpowiedzUsuńMnie się tam jedynka podobała :P
OdpowiedzUsuńNigdy nawet nie brałam tej książki pod uwagę i moje stanowisko pozostaje niezmienione.
OdpowiedzUsuńTo książka zdecydowanie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńHmmm... swojego czasu byłam bardzo ciekawa tej książki, jednak później stopniowo zaczęło się to zmieniać. Po Twojej recenzji widzę, że odwlecze się jeszcze bardziej :D
OdpowiedzUsuńDo takich ksiazek jakos jestem juz troche negatywnie nastawiona:)
OdpowiedzUsuńWidzę, że słabo. Jakoś nigdy nie ciągnęło mnie do tej książki. Nie lubię Meg Cabot, "Pamiętniki księżniczki" nigdy mi się nie podobały. Więc tę na pewno sobie daruję.
OdpowiedzUsuńChyba wyrosłam z książek tej autorki.
OdpowiedzUsuń