Suzanne Collins "Kosogłos"

20 Comments
Informacje:
Autorka: Suzanne Collins
Tytuł: "Kosogłos"
Tytuł oryginalny: "Mockingjay"
Data premiery: listopad 2010
Wydawnictwo: Media Rodzina
Ilość stron: 376
Czas czytania: 2 dni
Trylogia "Igrzysk Śmierci":
Tom 1 - "Igrzyska Śmierci" [recenzja]
Tom 2 - "W pierścieniu ognia" [recenzja]
Tom 2 - "Kosogłos"

Opis wydawnictwa:

Katniss Everdeen wraz z matką i siostrą mieszka w Trzynastce - legendarnym podziemnym dystrykcie, który wbrew kłamliwej propagandzie Kapitolu przetrwał, a co więcej, szykuje się do rozprawy z dyktatorską władzą.
Katniss mimo początkowej niechęci, wykończona psychicznie i fizycznie ciężkimi przeżyciami na arenie, zgadza się zostać Kosogłosem - symbolem oporu przeciw kapitolińskiemu tyranowi.

~* * *~

Gdy sięgałam po pierwszą część „Igrzysk Śmierci” skakałam z radości. Najzwyczajniej cieszyłam się, że mam okazję do przeczytania tej trylogii. Przecież tyle osób ją tak dobrze oceniało, że zapał do niej udzielił się i mi. Jednak podczas czytania „Kosogłosa” towarzyszył mi ukryty, wewnętrzny smutek. W końcu zapowiada on koniec mojej przygody z Katniss i innymi bohaterami. Bardzo przywiązałam się do wszystkiego co stworzyła Suzanne Collins i ciężko mi było się z tym rozstać. 

„Mam się stać Kosogłosem…”

Główna bohaterka zostaje przeniesiona do tajemniczego 13 dystryktu. Przez ostatnie wydarzenia ląduje w sali szpitalnej. Katniss po wszystkim co przeszła, załamała się. Peeta został uwięziony przez Kapitol, zapewne jest również torturowany. Do tego zbliża się praktycznie nieunikniona walka o wolność. A rebelianci potrzebują właśnie jej – młodej dziewczyny, która musi podejmować decyzje, których nie podjąłby w pełni dorosły człowiek. Jak ma pomóc innym, skoro nie potrafi pomóc sama sobie? Mimo tego dziewczyna podejmuje się zadanie i zostaje tytułowym „Kosogłosem”. Tym samym wplątuje się w sam środek krwawej bitwy, gdzie wszystkie sztuczki są dozwolone.

Trylogia „Igrzysk Śmierci” jest tą, o której można usłyszeć wszędzie. Czy to w pobliżu kin, czy księgarni. Rzecz jasna, że preferuję wersję papierową, ale nie można powiedzieć, że nie czekam na kolejne części ekranizacji. Jednak co takiego w tej historii spodobało się tak wielu ludziom? Urzekła mnie postać Katniss, która nie jest upiększana. Może wydawać się silna na pierwszy rzut oka, ale to nieprawda. Suzanne Collins ukazała jej słabości, zresztą tak jak wszystkich innych bohaterów. Przeczytałam ostatnio w jakiejś recenzji, że Katniss jest „pustą nastolatką”. Nie mogę się z tym zgodzić i to w żadnym wypadku. Określiłabym ją raczej mianem „zagubionej”. W końcu musi porzucić, życie jakie znała, nie dla siebie, lecz dla całego Panem. Czy ktoś chciałby poczuć na własnej skórze jak to jest być Kosogłosem? Trzymać na barkach dobro innych ludzi? Nie sądzę.

W „Igrzyska Śmierci” wplątany jest lekki romans między główną bohaterką, a dwójką chłopaków z jej dystryktu. I podobał mi się on, ponieważ to nie jest „wielka miłość od pierwszego wejrzenia” jak w większości książek, tylko coś co budowali od dłuższego czasu.

Kolejną sprawą jest szybko rozwijająca się fabuła. W książce cały czas się dzieje, a opisy akcji trzymają w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Możemy spodziewać się zaskakujących zwrotów akcji i obawiać się o życie każdego bohatera. W tej powieści nie można spodziewać się wielce szczęśliwego zakończenie, ponieważ życie wszystkich postaci wisi na włosku. Umierają ci dobrzy, z których śmiercią nie możemy się pogodzić i ci źli. Większość autorów piszących książki młodzieżowe stara się unikać usunięcia postaci ważnych, lecz Suzanne Collins nie bała się zaryzykować.
„Kosogłos” nie nudzi. Przez całą lekturę podążałam za losami Katniss niczym cień i czekałam na rozwiązanie wszystkich wątków. Trylogia od samego początku jest owiana wątkiem tajemnicy. Panuje tam zasada: nie ufania nikomu. I nie ma co się dziwić. W końcu w Panem każdy jest przeciwko sobie.

Z początku byłam zdegustowana zakończeniem, nie wiedząc, że przede mną jeszcze epilog. Pozostało mi to uczucie pustki, którego nienawidzę. Chęć do sięgnięcia po kolejne części, których nie ma. To prawda, wzruszyłam się, czytając ostatnie strony epilogu, ale czegoś mi brakowało. Z biegiem czasu, gdy trylogia „Igrzysk Śmierci” zaczęła kurzyć się na półce, zrozumiałam, że zakończenie jest tak naprawdę satysfakcjonujące. Zamknął się rozdział „Igrzysk…”, a otworzył nowy.

Jak zawsze polecam tę trylogię. Niby „literatura młodzieżowa”, ale uważam, że starsi  czytelnicy również powinni po nią sięgnąć. Suzanne Collins przedstawiła świat w sposób przerażający, lecz szczery. Możemy się tylko cieszyć, że nas nie spotyka taki koszmar jak bohaterów książki.
Ktoś jeszcze nie czytał? No to musi jak najszybciej nadrobić zaległości.

Ocena: 10/10










You may also like

20 komentarzy:

  1. Cała trylogia jeszcze przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam za sobą "Igrzyska śmierci", dopiero pierwszą część trylogii, dlatego Twoją recenzję tylko przebiegłam oczami, żeby nie wiedzieć, co będzie dalej ;) Muszę niedługo przeczytać pozostałe dwa tomy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta część nie podobała mi się. Za bardzo oderwana od reszty. Taka moja subiektywna opinia. A ogólnie Igrzyska to super lektura. Najbardziej cieszy mnie to, że czytałam ją przed tym szumem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Była troszeczkę brutalna,
    w każdym razie bardziej od dwóch poprzednich części, ale to był plus.
    Szkoda, że to koniec... :D

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. trylogia nadal przede mną... kiedyś mam nadzieję to nadrobię, póki co nie mam możliwości
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Trylogia jest wspaniała, ale przyznam, że ostatnia część wypadła najsłabiej..

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytałam całą trylogię i obejrzałam film. Myślę, że książki są o 200% lepsze od filmu. Mi najbardziej spodobała się właśnie ostatnia część :)

    OdpowiedzUsuń
  8. uwielbiam panią Collins za stworzenie tej wspaniałej trylogii :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja wciąż poluję na "Kosogłosa" w bibliotece. Mam nadzieję, że w końcu go dorwę ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie ciągnie mnie specjalnie do tej trylogii. Może to przez to, że teraz każdy to czyta i tak się tym zachwyca? Nie jest to mus, ale jak będę miała okazję to przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wczoraj skończyłam czytać i nieustannie towarzyszy mi to poczucie pustki i smutku, że to już koniec. Na szczęście będzie jeszcze ekranizacja :]

    OdpowiedzUsuń
  12. Kosogłos był zupełnie inny niż poprzednie cześci moim zdaniem, co nie znaczy, że gorszy :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Chyba w końcu muszę po nią sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  14. Na półce już czekają pierwsze dwa tomy! :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie miałam okazji czytać tomu 2 i 3. Ale po 1. już jestem lekko rozczarowana. Spodziewałam się czegoś lepszego, a tu takie... nic. Moim zdaniem. Nie wiem jak jest z pozostałymi częściami. Pewnie jak przeczytam to dam znać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja właśnie skoczyłam czytać "W pierścieniu ognia". Nie mogę się doczekać kiedy i tą książkę w końcu pochłonę (bo nie spodziewam się niczego innego). jednak mimo iż "Kłosogłos" już na mnie czeka, chce zostawić sobie trochę czasu by dłużej cieszyć się przyjemnością czytania go.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sięgnęłam po "Kosogłosa" dopiero po dwóch tygodniach, od skończenia wcześniejszej części mimo, że czekała już na mnie na półce :)

      Usuń
  17. Po skończeniu Kosogłosa, chodziłam przez dwa tygodnie nieogarnięta. Jakbym straciła dobrego przyjaciela.
    Zakończenie pozostaje otwarte, a zarazem zamknięte. Mamy happy end, ale nie do końca.
    Pani Collins stworzyła bohaterów, którzy równie dobrze mogliby wyjść z kart książki i żyć w naszym świecie. Chwała jej za to, bo trudno znaleźć książkę młodzieżową tak ciekawie napisaną.

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.