Data premiery: 6 lutego 2013
Wydawnictwo: Jaguar
Cykl: "Kontury serca" #1

Wiele razy spotykałam się z okładką książki "Tak blisko", jednak nie byłam pewna, czy kiedykolwiek po nią sięgnę. Nagle zaczęło mi ją polecać wiele osób, więc po tak długim czasie unikania jej, w końcu wzięłam ten tytuł w swoje łapki. Uwierzcie, że nie pożałowałam. Ta lekka i intrygująca książka umiliła mi kilka wieczorów i popołudni. 

Jacqueline przeżywa teraz ciężkie czasy. Jej chłopak Bradley zerwał z nią po trzech latach związku, w który bardzo się zaangażowała. Dodatkowo nie dał jej, żadnego konkretnego powodu. Dziewczyna jest załamana. Kolejne wydarzenia jeszcze bardziej ją dobijają. Wracając z imprezy zostaje zaatakowana przez przyjaciela swojego byłego, Bucka, który próbuje ją zgwałcić. Na szczęście na miejscu pojawia się Lucas, tajemniczy chłopak ratuje ją z opresji. Między nimi tworzy się pewna więź, jednak ten skrywa wiele tajemnic, które nie pozwalają im się połączyć. 

"Tak blisko" to książka z typu new adult, za którym ostatnio szaleję. Potrzebne są mi chwile relaksu, a tego typu lektury jak najbardziej się do tego nadają. Tammara Webber wita nas z impetem, od razu zostajemy zalani falą wydarzeń i nawet nie wiemy kiedy zostajemy wciągnięci do świata Jacqueline. 
Ciągle coś się dzieje. Akcja jest wartka, a autorka dokłada nam do tego garść sekretów i intrygujących tajemnic. Tej lektury nie można odłożyć na bok. Czytałam ją w każdej wolnej chwili i wciąż było mi mało. Fabuła jak na książkę młodzieżową jest bardzo rozwinięta. Mamy tu do czynienia z tak ciężkim tematem jakim jest gwałt. Tammara Webber nie bała się przedstawić tego problemu w realistyczny sposób i za to otrzymała ode mnie wielki plus. 
Oczywistym faktem jest, że "Tak blisko" skupia się na romansie, który tym razem przypadł mi do gustu. Relacje głównej bohaterki i Lucasa są poplątane i pełne niewiadomych. Nie mogą być razem, a mimo tego łamią zasady i nie boją się konsekwencji. Do tego ich związek nie jest przesłodzony. Stykają się z wieloma problemami przez co nie jest kolorowo. 
Dzięki autorce poznajemy też trochę studenckiego życia. Opisuje nam jak wygląda życie na kampusie, jak to jest mieć problemu z nauką i jak wyglądają szalone imprezy uczniów. 

Niestety ta lektura ma też kilka drobnych minusów. Pierwszą są bohaterowie, którzy nie wydają się być oryginalni. To przeciętni ludzie, którzy nie wyróżniają się na tle innych. Nie wiem, czy to specjalne zagranie autorki. W każdym razie sądziłam, że spotkam się z barwnymi charakterami, niestety oprócz Lucasa nikt mnie nie zaintrygował. W wielu kwestiach "Tak blisko" wydaja mi się przesadzone. Szczególnie, gdy wracam myślami do przeszłości wcześniej wymienionej postaci. Chłopak ma za sobą ciężkie czasy i jak wiadomo w książkach new adult o to właśnie chodzi, jednak nie przesadzajmy! Ostatnią kwestią jest zakończenie. Gdybym nie wiedziała, że jest kontynuacja sądziłabym, że to powieść jednotomowa. Nic nie wskazywało na ciąg dalszy historii tej dwójki, przez co nie mam nawet chęci sięgnąć po "Tak krucho". Oczywiście i tak to zrobię, w końcu kto lubi pozostawiać serie niedokończone. 

Bardzo dobrze spędziłam czas przy tej powieści, więc jedyne co mogę zrobić to ją polecić. "Tak blisko" to lekka książka przeznaczona dla starszej młodzieży. Wzrusza, rozśmiesza i wywołuje gęsią skórkę. Tammara Webber postarała się pisząc ją i to widać gołym okiem. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji zapoznać się z "Tak blisko" to radzę nadrobić zaległości, warto!

Ocena: 7/10

Cykl "Kontury serca":

Tak blisko / Tak krucho / ...
Data premiera: 14 stycznia 2015
Wydawnictwo: Feeria
Cykl: "Real  life" #1

Wydawnictwo Feeria przyszykowało dla nas małą niespodziankę na 2015 rok. Otóż przedstawiło nam pierwszy tom nowej serii dla młodzieży pt. "Real life". Muszę przyznać, że było to dla mnie bardzo miłe zaskoczenie, więc gdy tylko dostałam "Zaca & Mię" w swoje łapki , byłam najszczęśliwszym czytelnikiem na świecie. Niestety moja radość nie trwała długo. 

Tytułowi bohaterowie książki, czyli Zac i Mia to nastolatkowie, którzy padli ofiarą ciężkich chorób. Zac walczy z białaczką, a Mia z rakiem tkanki kostnej, Ich drogi krzyżują się w szpitalu, a znajomość nie rozpoczyna się zbyt dobrze. Dziewczyna słucha Lady Gagi najgłośniej jak potrafi, a Zac najzwyczajniej ma tego dosyć. Wali w jej ścianę i liczy na to, że hałas ustanie. Nietypowe, nieprawdaż? 

"Zac & Mia" to dość krótka książka, którą bardzo szybko się czyta. Przez to odniosłam wrażenie, że fabuła była niepełna  i wiele rzeczy zostało niedopowiedzianych. A. J. Betts mocno zainspirowała się wszystkim znaną powieścią Johna Greena, czyli "Gwiazd naszych wina". Z tego powodu "Zaca & Mii" nie można określić mianem książki oryginalnej. Z jednej strony są to dwie całkowicie inne opowieści, lecz czy na pewno? Po prostu miałam zbyt dużo skojarzeń, które przeszkadzały mi w lekturze. Nie mogłam się wciągnąć w ten tytuł, więc szedł mi on dość opornie. Mimo tego "Zac & Mia" nie jest tak do końca złą lekturą.

Stworzenie bohaterów, którzy zachowywali by się autentycznie w stosunku do zaistniałej sytuacji, w tym przypadku jest ciężkim zadaniem, a autorka podołała mu. Zac i Mia przeżywają wszystko na własny sposób. Mia przechodzi fazę buntu, a Zac chowa się w świecie statystyk. Minusem są ich niezrozumiałe (przynajmniej dla mnie) relacje. Przez większość książki ciężko stwierdzić czy coś dla siebie znaczą, czy pałają do siebie sympatią i tym podobne. Dlatego nie określiłabym tej powieści mianem romansu. "Zac & Mia" jest podzielona na trzy rozdziały. W każdym patrzymy na świat oczami chłopaka, bądź dziewczyny. To bardzo ciekawe zagranie, ponieważ dzięki niemu możemy bardziej wczuć się w postacie.

Autorka częstuje nas chmarą ciekawego humoru, który dodaję barw całej fabule. Pomimo ciężkiej choroby, która wisi nad dwójką głównych bohaterów, mamy szansę się uśmiechnąć, a nawet pośmiać. Z drugiej strony "Zaca & Mii" nie można nazwać powieścią przesłodzoną. Wszystko przedstawione jest w realistyczny sposób, możemy zobaczyć jak ciężka jest walka z rakiem. To ogromny plus.

Zakończenie tego tytułu mnie zaskoczyło. Nie spodziewałam się takiego przebiegu zdarzeń. Sądziłam, że będzie tak oczywiste jak w większości młodzieżówek. Jednak autorka przygotowała coś całkowicie innego, co niestety nie przypadło mi do gustu. Po raz kolejny pomyślałam o "GNW", mimo, że nie są one w ogóle podobne. 

"Zac & Mia" to przeciętna młodzieżówka, którą można tak po prostu przeczytać. Jednak nie sądzę, żeby zapadła ona komuś w pamięć. Mimo wszystko czekam na kolejne książki z serii "Real life" i jestem ciekawa, jakie historie przyjdzie mi jeszcze poznać. 

Ocena: 5/10

Data premiery: 14 stycznia 2015
Trylogia: "Oddechy" #2
Wydawnictwo: Feeria

Pamiętam jak niedawno zabierałam się za "Powód by oddychać" i ubolewałam nad brakiem kontynuacji. W końcu Rebecca Donovan zaserwowała nam oszałamiające zakończenie. Na szczęście wydawnictwo Feeria po raz kolejny miło zaskoczyło swoich czytelników i szybciutko wydała "Oddychając z trudem". Nie mogłam się doczekać by wrócić do przerażającego świata głównej bohaterki - Emmy.

Emma wraca do zdrowia. Po ostatnich wydarzeniach zamieszała wraz ze swoją najlepszą przyjaciółką Sarą i jej rodzicami. Wszystko powoli wraca do normy. Nastolatka niedługo wybiera się na studia, wyjedzie do słonecznej Kalifornii i zostawi małą mieścinkę za sobą. To ostatnie chwile by przebaczyć i bliżej poznać swoją własną matkę. Emma postanawia wprowadzić się do niej, liczy na poprawę relacji. Nie zdaje sobie sprawy, że wpakowała się w kolejne kłopoty. Czy tym razem wyjdzie z nich w jednym kawałku? Główna bohaterka po raz kolejny zostanie wystawiona na ogromną próbę. 

W drugim tomie fabuła jest o wiele bardziej rozwinięta. Rebecca Donovan dodaje garść tajemnic i sekretów, z którymi będzie nam się zmierzyć wraz z Emmą. Czytelnicy tej trylogii zdają sobie sprawę, że autorka uwielbia szokować, także w tym tomie opadnie nam szczęka do samej ziemi. Ale nie obawiajcie się, nie będzie tak jak w "Powodzie by oddychać". 
Poznajemy wiele nowych postaci, które również urozmaicą lekturę. Najbardziej intrygujący jest Jonathan. Byłam ciekawa jego zamiarów i przeszłości. W pewnych momentach stawiałam go nawet ponad Evana - chłopaka Emmy. To dzięki temu nowemu bohaterowi tak szybko przebrnęłam przez "Oddychając z trudem", byłam po prostu strasznie ciekawa jego osoby. 
W tej części w Emmie zachodzi ogromna zmiana, na którą chyba wszyscy czekali. W końcu potrafi się postawić i walczy o swoje. Naprawdę miło patrzeć jak larwa zmienia się w motyla. 

Przyznaję, że drugi tom "Oddechów" może być nawet lepszy od pierwszego. Autorka bardzo miło mnie zaskoczyła i już nie mogę się doczekać "Bez tchu". Liczę na to, że równie szybko pojawi się na półkach księgarni. Pragnę poznać zakończenie historii Emmy i liczę na to, że Rebecca Donovan chociaż raz przyszykowała dla niej coś dobrego. 

"Oddychając z trudem" to świetna kontynuacja, którą czyta się z zapartym tchem. Nie mogłam się od niej oderwać i żałuję, że tak szybko ją skończyłam. Polecam tę trylogię, jest jak najbardziej godna uwagi!

Ocena: 9/10

Trylogia "Oddechy"

Powód by oddychać / Oddychając z trudem / Bez tchu




Data premiery: październik 2014
Wydawnictwo: Dreams

Laura Gallego Garcia w Polsce zyskała sławę, dzięki "Tam gdzie śpiewają drzewa". O tym tytule było bardzo głośno w okolicach jego premiery. Spotykałam się z wieloma pozytywnymi recenzjami tej książki, jednak nigdy nie miałam okazji jej przeczytać. Zabierając się za "Księgę Portali" liczyłam na niesamowitą historię i kolejną dawkę talentu tej autorki. 

Akademia Portali, jak sama nazwa wskazuje, to szkoła w której ścisłe umysły uczą się sztuki tworzenia portali.  Nie ma to żadnego związku z magią, tutaj chodzi o fizykę. Mistrzowie wyliczają, projektują, a dopiero następnie malują portale. Żeby zadziałał potrzebny jest specjalny składnik o nazwie bodaryt. Jest to kamień, który przekształca się na farbę, oraz proszek. Dopiero po jego użyciu portale zaczną przenosić ludzi w inne miejsce. Niestety złoża się wyczerpują, a górnicy znajdują bodaryt całkowicie innego koloru. Co to oznacza?
Tabit jest najlepszym uczniem całej Akademii, gdy dostaje zlecenie na swój pierwszy portal, nie zdaje sobie sprawy, że zostanie uwikłany w tak poważne intrygi - mogą one zagrozić istnieniu całej Akademii.

"Księga Portali" to książka, która ma ponad 500 stron. Pozostaje pytanie, czy są one dobre, czy to kolejny średni tytuł? Laura Gallego Garcia zaserwowała nam oryginalną historię, pełną tajemnic, które musi rozwiązać Tabit i jego przyjaciele. Mamy tu do czynienia z wielowątkowością, która jest ogromnym plusem. Co stronę dowiadujemy się nowych rzeczy i wraz z głównym bohaterem pragniemy dociec prawdy. 
Świat, który wykreowała autorka jest magiczny, mimo że z magią ma mało wspólnego. Poznajemy życie osób ze wszystkich klas, tych najbiedniejszych jak i najbogatszych. To miłe urozmaicenie. 

Niestety ta książka jest przeznaczona dla młodszych czytelników czego się nie spodziewałam. Dla mnie te 500 stron było bardzo męczące i dłużyło się w nieskończoność. Przy "Księdze Portali" spędziłam bardzo dużo czasu, ponieważ nie mogłam się w nią wciągnąć. Nudziła mnie. Bohaterowie do mnie nie przemawiali, przez co nie mogłam się z nimi zżyć. Dla mnie jest to bardzo ważne w powieściach. Bez takiej więzi nie da się przeżywać przygód tak jakbym tam była. Według mnie "Księga Portali" nie była niczym specjalnym.

Laura Gallego Garcia potrafi pisać w interesujący sposób. Jednak to "Księga Portali" nie jest tytułem dla mnie. Poleciłabym ją młodszym czytelnikom, którzy są wytrwali w lekturze. Według moich odczuć był to kolejny średni tytuł, który można pominąć.

Ocena; 5/10
PREMIERA JUŻ W LUTYM!

Kiersten nie jest zwykłą dziewczyną. Ścigają ją koszmarne echa wydarzeń sprzed dwóch lat. Od tamtej pory woli unikać zobowiązań, a smutek jest jedynym znanym jej – i dlatego bezpiecznym – uczuciem. Gdy poznaje Westona, wydaje się, że dzięki niemu wyjdzie z ciemności na słońce. Ale nie wie, że czas nie jest jej sprzymierzeńcem. Choć Wes sądzi, że potrafi ją ocalić, to dając jej wszystko, jednocześnie wszystko zniszczył. Próbował ją ostrzec, ale jak można przygotować się na co takiego? 
Czasami musisz się śmiać, by nie wybuchnąć płaczem. A czasami, gdy myślisz, że to już koniec – to jest dopiero początek...

Pierwszy tom bestsellerowej, przepełnionej emocjami serii YA.
Data premiery: 5 listopada 2014
Wydawnictwo: Otwarte

Kilka lat temu miałam okazję przeczytać serię "Szeptem" Becci Fitzpatrick. Przyznaję, że wtedy byłam młoda i zachwycałam się Patchem i przygodami głównych bohaterów, jednak już nie odczuwam tego tak samo. Zdaję sobie sprawę, że teraz "Szeptem" po prostu nie przypadłoby mi do gustu. Było zbyt młodzieżowe, czyli kolejna średnia lektura typu paranormal romance. Gdy usłyszałam, że Becca Fitzpatrick wydaje następną powieść byłam ciekawa jak bardzo poprawił się jej warsztat pisarski. Z tego powodu "Black Ice" był lekturą, którą musiałam przeczytać.

Główną bohaterką jest nastoletnia Britt, która postanawia wraz z przyjaciółmi spędzić dość nietypowo wakacyjny czas. Otóż pragnie powędrować wzdłuż łańcucha górskiego o nazwie Teton. Niestety do wyprawy dołączył się jej były chłopak, Calvin. Dziewczyna jest zdruzgotana, ponieważ wciąż nie wie co tak naprawdę czuję w stosunku do niego. Czy to nadal jest miłość?
Niestety plany się nie udają. Britt i jej przyjaciółka napotykają wielką burzę śnieżną, przez co muszą zboczyć z drogi i poszukać schronienia. Tam trafiają na dwójkę mężczyzn, a ich wakacje zmieniają się w walkę o życie.

Zacznijmy od plusów fabuły, których jest niestety mniej. Najbardziej odpowiadał mi klimat, który stworzyła Becca Fitzpatrick. Burza śnieżna, czające się niebezpieczeństwo i przystojny przestępca. To naprawdę ciekawa mieszanka, z którą pierwszy raz się spotkałam. "Black Ice" miał być thillerem, jednak wyszła z tego średnia młodzieżówka. To wszystko z powodu bohaterów, których wykreowała autorka. Główna postać, Britt jest głupiutką nastolatką, która nie potrafi zdecydować, którego z ukochanych woli. Calvin, czy Jude? Jej rozterki doprowadzają do beznadziejnych sytuacji, z których nie wszyscy wyjdą w jednym kawałku. O najlepszej przyjaciółce Britt wolę nie wspominać. 
Motyw seryjnego mordercy i osób z tym powiązanych jest według mnie niedopracowany. Autorka opisała wszystko chaotycznie, wiele rzeczy jest naciąganych i przesadzonych. Od razu widać, że Fitzpatrick starała się stworzyć coś niepowtarzalnego i jedynego w swoim rodzaju. Jednak po raz kolejny wypadła słabo. 

Wielkie brawa dla wydawnictwa Otwartego za okładkę. Jest ona o wiele lepsza od oryginalnej i oddaje klimat tej powieści. Nie można przejść koło niej obojętnie i zapewne ja także nie poradziłabym sobie z tym zadaniem. Na szczęście ofiarą okładki stała się moja przyjaciółka, która zakupiła ten tytuł, a ja tylko podkradłam jej z biblioteczki. Dla mnie byłyby to stracone pieniądze, a spójrzmy prawdzie w oczy, książki mało nie kosztują.

"Black Ice" miał być naprawdę czymś, jednak autorka nie podołała zadaniu. Gdyby spędziła więcej czasu przy głównym wątku i zastanowiła się nad bohaterami może coś by z tego było. Niestety Becca Fitzpatrick po raz kolejny serwuje nam przeciętną młodzieżówką, którą raz się przeczyta i odłoży na bok. Nic ciekawego, nic wartego polecenia.

Ocena: 5/10

Było już TOP 10 najlepszych książek 2014 roku, to teraz pora na najgorsze! Dość długo zastanawiałam się nad powieściami, które chcę umieścić na tej liście hańby. Miałam zamiar wybrać ich, aż 10 jednak nie dałam rady. W końcu ta lista hańby na zawsze pozostanie w internecie, a nie chcę odstraszać ludzi od czytania. Zacznijmy od "najlepszej" najgorszej :)


5. Molly McAdams "Wybieram miłość" Wybieram ciebie"

4. Jay Crownover "Zaryzykuj ze mną"

3. James Carnac "Autobiografia Kuby Rozpruwacza"

2. Evie Byrne "Called by Blood"

1. Kiera Cass "Rywalki" "Elita" "Jedyna"







Postanowiłam stworzyć listę TOP 10 książek, które udało mi się przeczytać w 2014 roku, jednak trochę nagięłam własne reguły. Niektóre punkty będą zawierały kilka książek z danej serii, bądź nawet cały cykl. Chcę polecić wam jak najwięcej tytułów! Zaczynajmy!


Postanowiłam umieścić "Miłość bez scenariusza" i kontynuację, czyli "Próbę uczuć" w TOP 10 z czystej sympatii. Bardzo miło spędziłam czas przy tym romansidle i na pewno będę wspominać ten cykl z uśmiechem na twarzy.

9. Nina Reichter "Ostatnia Spowiedź" I, II, III
Przy "Ostatniej spowiedzi" śmiałam się jak głupia i płakałam jak głupia. Trylogia Niny Reichter jest jak najbardziej godna uwagi. To kolejny romans, który powinien zachwycić czytelniczki.

8. Rebecca Donovan "Powód by oddychać"
"Powód by oddychać" rozpoczyna trylogię "Oddechy". Historia opowiada o nastolatce, która jest ofiarą przemocy domowej. Ten dramat, a także romans, jest książką, która wywołała u mnie wiele emocji. Pozytywnych jak i negatywnych. Ta kontrowersyjna lektura na pewno zasługuje by znaleźć się w TOP 10. A 14 stycznia pojawi się kontynuacja!

7. John Green "Gwiazd naszych wina"
Wydaje mi się, że tej książki nie muszę nawet przedstawiać. O "Gwiazd naszych wina" słyszał na pewno każdy. Nie sądziłam, że ta z pozoru lekka lektura zawróci mi w głowie. To tytuł, z którym trzeba się zapoznać, koniec kropka!

6. Jennifer Estep "Akademia Mitu"
Uwielbiam książki o szkołach z internatem, jednak za "Akademię Mitu" nie mogłam się zabrać. Gdy w końcu zaczęłam lekturę nie mogłam się oderwać. Ten niecodzienny paranormal romance zawróci niejednemu czytelnikowi w głowie. Gwen Frost stała się moją ulubienicą :)

5. Mira Grant "Blackout"
"Blackout" kończy trylogię pt. "Przegląd Końca Świata", która opowiada o świecie po apokalipsie zombie. Mira Grant stworzyła oryginalną powieść, w której to nie żywe trupy wiodą prym. To thriller polityczny, horror, komedia i dramat. Tutaj znajdziecie wszystko. Jeśli jeszcze nie zapoznaliście się z "Przeglądem..." radzę nadrobić zaległości!

4. Jeanine Frost "Pierwszy Dotyk Ognia"
Jestem ogromną fanką twórczości Jeaniene Frost. To jedna z moich ulubionych autorek. Z tego powodu nie mogło zabraknąć "Pierwszego Dotyku Ognia". To pierwszy tom serii "Nocny Książę" - opowiada o Vladzie, inaczej Draculi i dziewczynie z paranormalnymi mocami. Znajdziecie tu pełno akcji i gorącego romansu.

3. Sarah J. Maas "Szklany tron" i "Korona w mroku"
"Szklany tron" miałam na swojej półce od roku zanim udało mi się za nią zabrać i strasznie żałuję, że tak długo mi to zajęło. Sarah J. Maas stwożyła niesamowitą historię o równie genialnej bohaterce. 
"Szklany tron" i "Korona w mroku" jak nic zasługują na tak wysokie miejsce w TOP 10.

2. Jennifer L. Armentrout "Obsydian" "Onyks"
"Lux" to moje odkrycie roku. Od pierwszych stron zostałam wciągnięta do świata autorki pełnego przystojnych obcych, tak, tak, chodzi o kosmitów. Nie mogę uwierzyć, że ta seria tak bardzo przypadła mi do gustu. Jest to lekka młodzieżówka, za którą naprawdę warto się zabrać.

1. Markus Zusak "Złodziejka książek"
"Złodziejka książek" to powieść jedyna w swoim rodzaju. Co tu dużo mówić? Jeśli jeszcze nie przeczytaliście, zabierajcie się za nadrabianie zaległości. To książka, którą trzeba przeczytać i mieć na swojej półce. 


* * *

I to już wszystko na dzisiaj. Mam nadzieję, że znaleźliście coś dla siebie. A jaka jest Wasza ulubiona książka zeszłego roku? Może i Wy mi coś polecicie! :)









Od dłuższego czasu zastanawiałam się jak urozmaicić mój kontakt z Wami, blogerami i czytelnikami. Przez długi czas sądziłam, że komentarze wystarczą, jednak pora pójść krok dalej. Postanowiłam założyć konto na ASK.FM mimo mojej wielkiej niechęci co do tego typu stron, portali, czy jak to się tam nazywa. W końcu z nowym rokiem trzeba spróbować nowych rzeczy! :) Będę zaglądać tam raz w tygodniu, więc odpowiedzi możecie oczekiwać najprawdopodobniej w niedzielę.

Data premiery: listopad 2014
Wydawnictwo: Akurat
Cykl: "Miłość bez scenariusza" #2

"Próba uczuć" to kontynuacja książki Tiny Reber pt. "Miłość bez scenariusza". którą miałam okazję przeczytać jakiś czas temu. Przyznaję bez bicia, że ten zwykły romans przypadł mi do gustu i od pierwszych strony zostałam wciągnięta do świata wykreowanego przez autorkę. Lektura opowiada o Taryn i Ryanie. Młodych ludziach, którzy są z dwóch innych światów. Ryan to supergwiazda, a Taryn zwykła dziewczyna prowadząca bar w małej mieścinie. Ich drogi się krzyżują, a para zakochuje się w sobie. Pierwszy tom można określić mianem cegły, ale przeczytałam go w bardzo krótkim czasie. Jeśli ktoś nie miał styczności z "Miłością bez scenariusza" powinien nadrobić zaległości. Naprawdę warto.  

Główni bohaterowie postanowili się ustatkować. Niestety ich zaręczyny sprawiły więcej problemów, niż miały rozwiązać. Taryn wkracza do świata gwiazd, gdzie z początku nie może się odnaleźć, a pracownicy Ryana dbający o jego wizerunek nie pomagają jej w tym. Dziewczyna jest niechciana, może zepsuć wszystko nad czym pracował młody gwiazdor. Paparazzi stają się coraz gorsi. Para nie może doprosić się prywatności, a do tego pojawiają się kolejne zwariowane fanki. Czy Ryan i Taryn poznają smak normalnego życia? Czy uda im się założyć rodzinę o jakiej marzą? 

Spójrzmy prawdzie w oczy, "Próba uczyć" nie jest książką oryginalną, ani lekturą wysokich lotów. Z tego powodu opis fabuły może brzmieć trochę jak scenariusz "Mody na sukces". Jednak podczas lektury nie miałam takiego odczucia. Książka jest idealna, gdy chcemy się zrelaksować i potrzebujemy 'odmóżdżacza', w końcu czego możemy spodziewać się po romansie? Tym razem autorka nie ogranicza się do jednej pary. W I tomie poznaliśmy przyjaciół Taryn i tym razem mamy okazję przyjrzeć się ich problemom w związkach. Mamy tu planowany ślub, a także rozwód i nowy początek. Przyznaję, że miło było na kilka minut odciąć się od głównych bohaterów i spojrzeć na bardziej przyziemne problemy. 
"Próba uczuć" skupia się na świecie gwiazd i tym podobnych, z tego powodu mamy styczność z wieloma intrygami. Kłótnie, tajemnice, zazdrość i zemsta. To wszystko znajdziecie w książce, jednak nie będzie tego dużo. Tina Reber skupia się na romansie. 
Autorka posługuje się prostym codziennym językiem, z którym nikt nie będzie miał trudności. Dzięki temu bardzo szybko udało mi się pochłonąć lekturę i w końcu mogłam poznać zakończenie historii Ryana i Taryn, którego bardzo byłam ciekawa. Nawet nie potrafię opisać z jak dużą niecierpliwością czekałam na "Próbę uczuć".

Jak już wcześniej pisałam, książka jest przeciętna, a mimo tego pokochałam ją od pierwszych stron. Wydaje mi się, że to z powodu Ryana, w końcu chyba każda dziewczyna marzy, bądź marzyła o przystojnym gwiazdorze, który wpada na ciebie i nagle rodzi się z tego wielka miłość? Nie? No błagam, nadal liczę na to, że Ian Somerhalder zapuka do moich drzwi. "Próba uczuć" to zwykłe romansidło jakich wiele, jednak kto powiedział, że przy takiej książce nie można świetnie spędzić czasu. Historia trochę (bardzo) naciągana, ale o to tutaj chodzi. 

Dużym minusem "Miłości bez scenariusza" i "Próby uczuć" są okładki. Nie da się na nie patrzeć. Na pewno nie zachęcają do sięgnięcia po książki, jednak nie można mieć wszystkiego. Liczę na to, że są czytelnicy, którzy nie kierują się tylko i wyłącznie wyglądem okładek. Uwierzcie mi, że nie warto. 

Są to książki o tematyce typowo kobiecej, więc to czytelniczkom polecam "Próbę uczuć". Jest to książka, przy której miło spędzi się czas i odpocznie od rzeczywistości. Przy okazji można pomarzyć o przystojniakach, których widujemy na dużym ekranie :)

Ocena: 7/10

Cykl "Miłość bez scenariusza":
Miłość bez scenariusza  /  Próba uczuć

Rok 2014 już za nami, więc przydałoby się napisać jakieś skromne podsumowanie, nieprawdaż? Ten rok dla bloga był przełomowy. Powoli zbliżamy się do 300 tysięcy wejść, a nawet pojawili się nowi , stali czytelnicy w dość dużej grupie. Strasznie się cieszę, że "Za górami książek" się rozrasta. Nawiązuję kolejne współprace z wydawnictwami, piszę coraz lepsze recenzje (a przynajmniej taką mam nadzieję), po prostu  się rozwijam. Przyznam, że wiele razy zastanawiałam się nad usunięciem bloga, z braku czasu, bądź ochoty. Mimo wszystko coś mnie tutaj trzyma i są to właśnie wy, czytelnicy. Przychodzicie, zapoznajecie się z moją recenzją, komentujecie, dajecie swoje uwagi. To wszystko sprawia mi wiele radości. Wiem, że kogoś interesuje moja praca. 
W każdym razie bardzo dziękuję za kolejny rok na Bloggerze. Nawet nie zauważyłam, że to już 3 lata odkąd założyłam "Za górami książek". Jak ten czas szybko leci! 

W 2014 r. przeczytałam aż 87 książek! Tak, 87 książek... Jestem z siebie strasznie dumna, ponieważ to o 30 tytułów więcej niż w zeszłym roku. No musicie przyznać, że to dużo, nie macie wyjścia :) Kolejnym sukcesem jest nabazgranie 157 postów, także więcej niż w 2013. Liczę na to, że w 2015 roku uda mi się zrobić jeszcze więcej. :)
Obsługiwane przez usługę Blogger.