"Called by Blood" kurzyło się na moim czytniku od dłuższego czasu. Tak naprawdę nie byłam nawet pewna czego dotyczy ta książka. W końcu stwierdziłam, że pora się przekonać no i właśnie tak poznałam Helenę i Alexa Faustina. Po kilku stronach pomyślałam o "Bractwie Czarnego Sztyletu" J.R. Ward. Dlaczego? Po prostu "Called by Blood" okazało się być książką erotyczną o wampirach. No i jak tego nie porównać do "Bractwa...". Jednak ich poziom znacznie się różni.
Wierzycie w przeznaczenie? Alex jak najbardziej tak. Sądzi, że gdy pojawi się w drzwiach swojej wybranki ona od razu rzuci mu się w ramiona. Miał rację, chociaż nie spodziewał się zakończenia pełnego bólu z powodu kopniaka w krocze. Helena jest twardą zawodniczką i nie pozwoli sobie na takie zachowanie. I tak właśnie zaczyna się historia miłosna tych postaci.
Nawet nie wiem od czego zacząć. Fabuła opiera się tylko i wyłącznie na rozterkach miłosnych bohaterów i seksie. To wszystko. Zero wielowątkowości, postacie drugoplanowe (włączając w to psy) można policzyć na palcach jednej ręki. Nie ma tu nic interesującego, a już na pewno wciągającego. Wszystkie sytuacje wydają się nieprawdopodobne i nie chodzi o to, że Alex Faustin jest wampirem. Gdy atakował on łosia chciało mi się śmiać, ale z rozpaczy. Evie Byrne nie powinna pisać. Uwierzcie mi na słowo. Mimo, że autorka posługuje się prostym językiem to ciężko się ją czyta. Aż nie chce się przerzucać stron. Każdy czytelnik może się domyślić tak banalnego zakończenia.
Nie polubiłam głównych bohaterów. Nawet nie było mi dane ich bliżej poznać. Wszystko kręciło się wokół ich miłości i pożądania. Helena jest kobietą, która wpuszcza nieznajomego faceta do domu, podkreślam, że wcześniej nasyłała na niego policję. A Alex wpada i oznajmia, że będzie jego żoną. O co w ogóle chodzi? Miałam sieczkę z mózgu.
Czy mogę polecić tę książkę? Raczej nie. Maniacy wampiryzmu również nie znajdą tu nic dla siebie. Jako erotyka ten tytuł również nie sprawuje się zbyt dobrze. Szczerze nie mam pojęcia o czym autorka myślała pisząc ją. To porażka. Naprawdę wątpię, żebym sięgnęła po kolejne tomy, a są jeszcze dwa. Nie polecam.
Nie lubię, bardzo nie lubię takich powieści. Erotyzm często pojawia się w wampirycznych powieściach, ale niech będzie dodatkiem do nich, a nie główną ideą bazującą na najprostszych instynktach. O dokładnie takiej powieści pomyślałam widząc okładkę, więc można powiedzieć, że jest adekwatna do treści. :D
Dobrze, że przestrzegasz przed takimi pozycjami.
OdpowiedzUsuńNo i dobrze, że nie została ta książka wydana w Polsce. :) "Bractwo Czarnego Sztyletu" czytałam i całkiem mi się podobało.
OdpowiedzUsuńWampir atakujący łosia - rozbawiło mnie to. ;)
OdpowiedzUsuńJa po prostu nie mogłam w to uwierzyć :>
OdpowiedzUsuńNie lubię, bardzo nie lubię takich powieści. Erotyzm często pojawia się w wampirycznych powieściach, ale niech będzie dodatkiem do nich, a nie główną ideą bazującą na najprostszych instynktach. O dokładnie takiej powieści pomyślałam widząc okładkę, więc można powiedzieć, że jest adekwatna do treści. :D
OdpowiedzUsuń