Rachel Van Dyken "Utrata"
9 Comments
Data premiery: 4 lutego 2015
Wydawnictwo: Feeria
Cykl: "Zatraceni" #1
Czytając opis "Utraty" wiedziałam, że będzie to książka dla mnie. Ostatnio wprost szaleję za new adult i póki co nie wyobrażam sobie przeczytania powieści z innej kategorii. Liczyłam, że Rachel Van Dyken stworzy historię, która wstrząśnie mną i na długo zapadnie w mojej pamięci. Czy podołała zadaniu? Sami zobaczcie.
Główna bohaterka, Kiersten, nie jest typową dziewczyną. Nie martwi się o ubiór, imprezy, czy brak faceta. Nadal żyje tragedią sprzed dwóch lat, w której zginęli jej rodzice. Dziewczyna nie potrafi się pozbierać. Gdy poznaje Wesa, pewnego przystojnego i zabawnego faceta, liczy na to, że to właśnie on pomoże jej ponownie zaznać życia. Niestety Wes skrywa własną tajemnicę. Czy uda mu się pomóc Kiersten, czy to on sam będzie potrzebował jej wsparcia?
Fabuły "Utraty" nie można nazwać oryginalną. To typowy schemat new adult, gdzie główni bohaterowie mają własne problemy, bądź ciągnącą się za nimi przeszłość. Właśnie dlatego powieści tego typu się kocha, albo nienawidzi. Tak jak pisałam wcześniej uwielbiam książki z tego gatunku. Nigdy się przy nich nie nudzę i zawsze wciągają mnie od pierwszych stron. "Utrata" nie jest wyjątkiem. Rachel Van Dyken stworzyła naprawdę ciekawą fabułę, mimo tego, że kilka rzeczy mi w niej przeszkadzało. Uważam, że autorka powinna bardziej rozwinąć całą historię. Chciałabym poznać przeszłość i problemy innych bohaterów, nie tylko Kiersten i Wesa. Mam nadzieję, że w kolejnych częściach będzie to możliwe.
Jeśli chodzi o romans między bohaterami, jak na moje gusta, był on zbyt przesadzony, a raczej przesłodzony. Przyznaję, że tego się nie spodziewałam, biorąc pod uwagę opis wydawnictwa. Ta dwójka pasowała do siebie zbyt idealnie i tak naprawdę nie miała problemów w związku jak to w new adult bywa. Zero kłótni, zazdrości, nieufności i tym podobnych. Przez to historia wydawała się trochę nierealna. Zakończenie było tak banalne, że gorszego zrobić się nie dało. Tak naprawdę Rachel Van Dyken nastawiła się na uroczą historię, która ma podnosić na duchu i dawać nadzieję. Wielu osobom nie przypadnie ona do gustu, a reszta będzie uwielbiać tę słodycz. Mimo wszystko ta powieść jest warta uwagi.
"Utrata" wywołała u mnie wiele emocji. Śmiałam się jak głupia z wypowiedzi Wesa i płakałam jak dziecko podczas najgorszych momentów. Autorka naprawdę wie jak igrać z uczuciami czytelnika i za to należy się ogromny plus.
Rachel Van Dyken stworzyła naprawdę ciekawą powieść new adult. Nie była ona najlepsza, jaką miałam okazję przeczytać, ale na pewno dobra. Z chęcią sięgnę po kontynuację serii "Zatraceni", jestem ciekawa jak potoczą się losy Kiersten i Wesa, oraz innych bohaterów.
Jeśli macie ochotę na lekką lekturą to ten tytuł będzie dla was idealny. Polecam!
Ocena: 7/10
Chyba masz mała literówkę w pierwszym zdaniu :Czytają opis "Utraty" wiedziałam, że będzie to książka dla mnie. Czytając a nie Czytają. Co do książki może się kiedyś skuszę.
OdpowiedzUsuńNie zauważyłam. :) Dziękuję, już poprawiłam.
OdpowiedzUsuńMam tylko jedno pytanie: czy w książce występują opisy seksu? Myślę, czy kupić, a nie chcę się rozczarować wieloma tego typu opisami...
OdpowiedzUsuńNie ma za co Polecam się na przyszłość. Chyba wyłapałam coś jeszcze : Fabułę "Utraty" nie można nazwać oryginalną.Chyba powinno być Fabuły a nie Fabułę. :)
OdpowiedzUsuńTak naprawdę nie ma żadnego, więc o to możesz być spokojna. Przez dużą część książki bohaterowie pozostają bliższymi przyjaciółmi :)
OdpowiedzUsuńDzięki! Wychodzi moje pisanie po nocach :)
OdpowiedzUsuńOstatnio ten gatunek jest strasznie popularny, a ja jeszcze nie miałam okazji nic czytać. Poprawię się może właśnie za sprawą tej książki :)
OdpowiedzUsuńA bardzo chętnie bym przeczytała. Rzadko ostatno mam okazję czytać coś lekkiego, zabawnego czy z gatunku new adult, więc pewnie by mi przypadła do gustu. :)
OdpowiedzUsuńMam chęć na tę pozycję :)
OdpowiedzUsuń