Christiane Felscherinow "Christiane F. Życie mimo wszystko" (PRZEDPREMIEROWO)

10 Comments
INFORMACJE:
Data premiery: 30 kwietnia 2014
Wydawnictwo: Iskry
Ilość stron: 284
Czas czytania: 3 dni

Gdy zyskałam szansę przeczytania nowej książki Christiane Felscherinow z chęcią z niej skorzystałam. "My, dzieci z dworca ZOO" była najlepszą lekturą o tematyce narkotyków jaką kiedykolwiek czytałam. Przerażająco szczera, realistyczna, wywołująca strach przed takim środowiskiem. Byłam wręcz przekonana, że "Życie mimo wszystko" będzie takie samo, że Christiane opisze drogę jaką przeszła by wyjść z nałogu, co dalej potoczyło się w jej życiu. Dorosła już kobieta opisała swoje życie i różne przemyślenia. Nadal nie wiem co o tym myśleć. Sądziłam, że wszystko inaczej się potoczy, ustabilizuje, myliłam się.

"Christiane F.  Życie mimo wszystko" jest biografią, dzięki której poznajemy losy głównej bohaterki "My, dzieci z dworca ZOO". Przedstawia wszystko od czasu jej wyjazdu na wieś do teraźniejszości. Opisuje co przeżyła - swoje wzloty i upadki. Nie słodzi, wszystko ukazuje w sposób realistyczny, tak jak to miało miejsce w jej poprzedniej książce. Tutaj także nie ma miejsca na opisy szczęśliwie spędzonych chwil. Życie Christiane jest usłane ciągłymi walkami, z narkotykami, mężczyznami i prawem. Dorosła już kobieta opisuje wszystko z dojrzałością, potrafi zauważyć swoje błędy i zastanawia się co by było gdyby. Przyznam, że ciężko mi uwierzyć w niektóre rzeczy, wydają się nierealne. Christiane pijąca z taką gwiazdą jak Bowie, czy członkowie AC/DC, jej wyjazd do Grecji i innych krajów. Sądziłam, że książka będzie wypełniona spokojnymi przemyśleniami, lecz tu ciągle coś się dzieje.

Bardzo nie podobał mi się język, którym posługuje się autorka, znajdziemy tam wiele powtórzeń. Słownictwo jest proste, wręcz dziecinne, jednak możemy to zrozumieć przez jej brak wykształcenia. W końcu Christiane w wieku 14 lat, nie uczęszczała do szkoły, a walczyła z nałogiem. Mimo ukończenia pewnego poziomu nauki na pewno wiele ją ominęło. 

Przyznam, że "Życie mimo wszystko" czytało mi się źle. Nie mogłam patrzeć na poczynania głównej bohaterki. Sama nie wiem dlaczego, ale wydawało mi się to ciężkie i smutne. Każdy popełnia błędy, niektóre wpływały na całe życie Felscherinow. Była sławna, jednak w ten zły sposób. Media chodziły za nią przez te wszystkie lata i tylko czekały na jej upadek. 

"Życie mimo wszystko odbierałam" w prywatny sposób przez "My, dzieci z dworca ZOO" - ta lektura wywołała u mnie wiele emocji i zapadła w pamięci jak żadna inna. Byłam ciekawa co się dalej dzieje z Christiane. Z jednej strony jestem zawiedziona, że nie wyszła z nałogu, a wręcz znalazła sobie nowy. Ta książka jest obowiązkową lekturą dla osób zainteresowanych Christiane, z drugiej strony innym bym jej nie poleciła. 

Ocena: 5/10


You may also like

10 komentarzy:

  1. Takie książki właśnie powinny być ciężkie :) Ja odniosłam nieco inne wrażenie. Właśnie ze względu na język czytało mi się dobrze, bo widziałam w niej po prostu człowieka, a nie jakąś tam postać z pierwszej książki. Fakt, ogromne zderzenie przeszłości z teraźniejszością. Z drugiej strony... Czy można oceniać czyjeś życie? Żadna skala ocen nie pasuje do rzeczywistości, jaką jest ta historia. A jednak... Oceniać trzeba, bo tak się robi z książkami.

    Wesołych Świąt :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę, muszę w końcu zabrać się za czytanie "My, dzieci z dworca ZOO". Film oglądałam już kilkukrotnie, a za powieść jakoś nie mogę się zabrać. Omawiana w tym poście pozycja już jakoś tak mnie nie kręci.

    OdpowiedzUsuń
  3. wspaniała recenzja:) wesołych Świąt życzę!:)
    http://www.swiatwkolorzeblond.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. A gdy ja otrzymałam szansę zrecenzowania tej książki, nawet się dłużej nie zastanawiałam, by ją odrzucić. Mimo, iż uważam "My, dzieci z dworca ZOO" jako niezwykle pouczającą lekturę, to szczerze jej nienawidzę. Nienawidzę tych głupich dzieciaków, ich jeszcze głupszych i naiwniejszych rodziców i całej tej chorej historii. Nie chciałam przechodzić przez to raz jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam ochotę na tę biografię. Jakby nie patrzeć, życie tej kobiety nie było usłane różami, aczkolwiek dość ciekawe. Może i potrafiła dostrzec swoje błędy, ale to nie wszystko. Aby wyjść na ludzi trzeba się na tych błędach uczyć. A nie każdy ma na to ochotę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam "My dzieci z dworca Zoo" ale nie mam ochoty na biografię autorki i nie interesuje mnie życie po...

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam wrażenie, że to trochę odgrzewany kotlet - My dzieci z dworca Zoo czytałam jakieś piętnaście lat temu i po tak długim czasie nie jestem przekonana, czy chcę poznać "ciąg dalszy". Śmierdzi mi to trochę skokiem na kasę ze strony autorki - ta kobieta jest po pięćdziesiątce i domyślam się, że książka napisana przez reporterów przeszło trzydzieści lat temu nie pozwoliła jej się jakoś wzbogacić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autorka ciągle zaznaczała, że nadal ma na koncie pieniądze z tamtej publikacji i nie potrzebuje więcej. Jednak zgadzam się z Tobą :)

      Usuń
  8. Czytałam "Dzieci..." jako nastolatka. Byłam ciekawa jak potoczyły się losy bohaterki i podobnie jak Wy (lub większość z Was/czytelników) liczyłam na to, że wygrała z nałogiem - wskazywało na to przede wszystkim zakończenie pierwszej książki. Niestety jak się okazuje Christiane niczego się nie nauczyła i zamiast z tego wyjść pomału staczała się na samo dno. Myślę że to dobrze że jest kontynuacja jej losów (choć podobnie jak Wy sądzę że "druga" opowieść to zakusy autorki na zyski ze sprzedaży) i że nie ma happy endu na który liczyłam. Przez to biografia jest jakby bardziej autentyczna i doskonale pokazuje że wyjście z nałogu nie jest sprawa prostą, że trzeba tego naprawdę chcieć, że trzeba bardzo i stale nad sobą pracować, kontrolować się i że udaje się to nielicznym. Mam takie odczucie że Christiane nie chciała wyjść z nałogu. Stała się "gwiazdą" nastolatków, zarobiła dużo pieniędzy, stać ją było na wyprowadzkę, odcięcie, inne środowisko a jednak "popłynęła" dalej. Dlaczego? Bo pewnie tak najprościej. W końcu nie znała innego życie i może zabrzmi paradoksalnie w takim bagnie czuła się bezpiecznie... Lubię te książki. Dobrze się czyta, są autentyczne i przejmujące. I pokazują do czego prowadzi narkotykowa droga i jak trudno jest się wyrwać.

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.