Day i June, chcąc ratować Edena, dołączają do
Patriotów.
Elektor Primo umiera. Władzę obejmuje jego syn –
Anden. Kim jest? Wrogiem czy wybawcą?
Przywódca Patriotów jest pewien odpowiedzi i
wierzy, że tylko krwawa rewolucja może uratować kraj. Day i June muszą podjąć
decyzję, po której stronie barykady stanąć.
Day i June docierają do Vegas w chwili, kiedy staje
się coś nieprawdopodobnego: Elektor Primo umiera, a jego syn – Anden –
przejmuje rządy w Republice. W chwili kiedy kraj pogrąża się w chaosie, Day i
June dołączają do Patriotów. W zamian za obietnicę odnalezienia Edena oraz
przerzucenia ich do Kolonii, Day decyduje się na coś, czego unikał przez całe
życie – razem z June wezmą udział w zamachu na nowego Elektora Primo.
Śmierć Elektora to szansa na zmiany w kraju, w
którym mieszkańcy zbyt długo byli zmuszani do milczenia.
Jednak kiedy June zbliża się do Elektora, zdaje
sobie sprawę, że Anden w niczym nie przypomina swojego ojca. Dziewczyna jest
rozdarta między tym, czego oczekują od niej Patrioci, a swoim przeczuciem: A
jeśli to właśnie Anden jest nadzieją na nowy początek? Czy rewolucja nie
powinna być czymś więcej niż zemstą pełną gniewu i krwi? A co jeśli Patrioci
się mylą?
* * *
Po raz kolejny spotykam się z twórczością Marie Lu.
Tym razem w drugiej części trylogii pdt. „Legenda”. Historia opowiada o
poczynaniach June i Daya, piętnastolatków, którzy mają predyspozycje by zmienić
świat w jakim przystało im żyć. Otóż tutaj Stany Zjednoczone nie istnieją.
Zostały podzielona na Republikę, oraz Kolonię, a żadne z tych państw nie
gwarantuje bezpieczeństwa i należytego szacunku dla jednostki.
W poprzedniej części mieliśmy okazje obserwować
rodzącą się znajomość June – żołnierza wiernemu Republice, a Dayem – przestępcą
działającym przeciw temu państwu. W „Rebeliancie” główna bohaterka poznała
prawdę dotyczącą śmierci jej brata i rodziców, właśnie przez to pomogła Dayowi
w ucieczce. Przyłączyli się do Patriotów, organizacji starającej się zniszczyć
Republikę. Mimo, że przez chwilę mogą czuć się bezpiecznie, okazuje się, że coś
jest nie tak. Ginie Elektor, a na to miejsce wkracza jego syn. Patrioci planują
zamach, w którym miałby zginąć. Jednak pojawia się pewne „ale”.
Uwielbiam czytać trylogie, nie są one ani za
długie, ani za krótkie. Wszystko jest zwięźle, ale bez przesady, a autorzy nie
wymyślają wątków na siłę. Jednak, czy zauważyliście, że druga część jest często
uznawana za tą najgorszą? Biorąc za przykład „Igrzyska Śmierci”, według mnie kiepską
częścią było właśnie „W pierścieniu ognia”. Wróćmy do „Wybrańca”, otóż jak dla
mnie poziom spadł, mimo, że w pierwszej części także nie można go było uznać za
wysoki.
Fabuła: przyznaję, że potencjał jest. Niestety
Marie Lu trzymała się popularnych schematów i uważała by od nich nie odejść.
Gdy była bliska czegoś nowego, postanowiła głównych bohaterów rozdzielić i
stworzyć trójkącik, a może nawet czworokącik miłosny. Wydaje mi się, że nie
tędy droga. W końcu w praktycznie każdej trylogii, druga część jest tą, w których
parę spotyka zły los. Zgodzicie się ze mną? Autorka nie potrafi nas zaskoczyć,
książkę można określić jako przewidywalną. Przez to czytelnik nie ma ochoty na
dalsze zapoznawanie się z historią. Czasem miałam ochotę odłożyć książkę i do
niej nie wracać.
Zmieniłam także zdanie o głównych bohaterach. W
pierwszej części byli zbyt dojrzali, a w tej… całkowicie na odwrót. Nie
sądziłam, że ktoś może tak szastać charakterami postaci. June i Day stracili to
coś, zostali zmuszeni do zabawy w romansik, który nie ma szansy na dobre
zakończenie. Chociaż autorka na pewno coś wymyśli. Pytanie tylko, czy coś
dobrego. Wątpię.
Jednak nie zmienili się tylko i wyłącznie na zły
sposób. June zaczyna myśleć samodzielnie, przestaje być zwykłym pionkiem, którego
można rozkładać po szachownicy jak tylko się chce, a Day odkrywa rzeczy,
których wcześniej nie widział. Gdyby nie wątek miłosny, który sprawił, że
zachowuję się infantylnie, byliby ciekawymi bohaterami.
Liczyłam na to, że poprawi się warsztat pisarski
Marie Lu, jednak nadzieja matką głupich. Okazuje się, że błędu przeszkadzały mi
podczas czytania. Zwracały moją uwagę jak nigdzie indziej. Chociaż w „Rebeliancie”
rzucały mi się w oczy pojedyncze potknięcia, to tutaj było ich za dużo.
Komu mogę polecić „Wybrańca”? Na pewno osobom
zainteresowanym „Rebeliantem” i dalszą historią June i Daya. Jeśli lubicie
lekką, niespecjalną literaturę młodzieżową to zapraszam. Chociaż nie mogę
nazwać tej książki stratą czasu, to mam wrażenie, iż mogłam spożytkować go
lepiej.
Nie czytałam jeszcze pierwszego tomu, ale recenzja drugiego nie brzmi zbyt zachęcająco. :{ Tematycznie jednak książka wydaje się idealnie trafiać w mój gust. :)
Pierwsza i druga cześć w drodze do mnie. Muszę przyznać, że nie nastawiam się na coś fascynującego, aczkolwiek recenzje tej serii są naprawdę przeróżne :)
Cieszę się, że znalazłam choć jedną opinię, według której ta książka nie jest aż tak dobra jak wszyscy piszą / mówią. Gorzej, że teraz sama nie wiem po której stanąć stronie :) Ale przeczytam i sama stwierdzę :)
Raczej nie dla mnie, jakos nie odnajduje sie w takich klimatach
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze pierwszego tomu, ale recenzja drugiego nie brzmi zbyt zachęcająco. :{ Tematycznie jednak książka wydaje się idealnie trafiać w mój gust. :)
OdpowiedzUsuńZabiorę się niedługo za tę serię :)
OdpowiedzUsuńPierwsza i druga cześć w drodze do mnie. Muszę przyznać, że nie nastawiam się na coś fascynującego, aczkolwiek recenzje tej serii są naprawdę przeróżne :)
OdpowiedzUsuńMam ją w planach. Choć martwię się, że mi się nie spodoba.
OdpowiedzUsuńA ja "Wybrańca" przeczytam - staram się kończyć rozpoczęte serie, trylogie. :) Chociaż nie zawsze mi się to udaje...ale to już inna historia. :)
OdpowiedzUsuńJuż niedługo zabieram się za tą książkę. Mam nadzieję,że mi się spodoba. U mnie trwa książkowa wyprzedaż, więc wszystkich chętnych zapraszam :)
OdpowiedzUsuńKurczę, kolejna raczej mało pozytywna recenzja tejże książki :/ Hmm... No cóż, mimo wszystko i tak jestem strasznie ciekawa tejże powieści :P
OdpowiedzUsuńCieszę się, że znalazłam choć jedną opinię, według której ta książka nie jest aż tak dobra jak wszyscy piszą / mówią. Gorzej, że teraz sama nie wiem po której stanąć stronie :) Ale przeczytam i sama stwierdzę :)
OdpowiedzUsuń