Richard Paul Evans "Stokrotki w śniegu"

11 Comments
Informacje:
Data premiery: 2011 r.
Wydawnictwo: Znak
Kategoria: literatura piękna
Ilość stron: 288
Czas czytania: 2 dni

Opis wydawnictwa:
Zły. Okrutny. Bezwzględny. Tyle i aż tyle można o nim powiedzieć. James Kier jest człowiekiem, który nie dba o nikogo, ani o swoją żonę, ani o syna. Liczy się tylko on.

Kiedy ginie w wypadku, wszyscy nareszcie mogą powiedzieć, co o nim sądzą. Tylko, że James żyje. A to, co słyszy na swój temat, jest dla niego szokiem.

Postanawia się zmienić. Ale jak odzyskać miłość żony, którą opuściło się w chorobie? Jak poprosić o wybaczenie młodą matkę, którą pozbawiło się domu? I jak żyć ze świadomością, że zniszczyło się czyjeś życie?

Nigdy nie jest za późno, by zacząć czynić dobro.
* * *

Richard Paul Evans to autor, o którym słyszałam wiele, a z tytułami jego książek spotykałam się na każdym kroku. Niestety nigdy nie było mi dane sięgnięcie, po którąkolwiek z nich. Jednak ostatnim razem napotkałam w bibliotece „Stokrotki w śniegu”, oczywiście wróciły one ze mną do domu. Już pierwsze strony wciągnęły mnie w historię Kiera.

James Kier jest typowym ‘złym’ charakterem. Bezwzględny biznesmen, któremu nie zależy na dobru innych ludzi. Ze świadomością rani przyjaciół i rodzinę, ignoruje najważniejsze rzeczy w swoim życiu na rzecz pieniędzy. Tylko one się liczą. Pewnego dnia Kier zostaje uznany za zmarłego, jest to oczywiście informacja nieprawdziwa. Jednak na portalach informacyjnych już odzywają się internauci i dzielą się negatywnymi opiniami na temat Kiera. To otwiera mu oczy, mężczyzna decyduje się naprawić swoje błędy. Wrócić do starego siebie. Tylko czy uda mu się wszystko poskładać?

Pierwsze moje skojarzenie to „Opowieść wigilijna”. James Kier jest podobny do samego Scrooge’a, swoim zachowaniem, a także chęcią naprawy błędów. Akcja „Stokrotek w śniegu” dzieje się właśnie w okolicach świąt Bożego Narodzenia. Właśnie wtedy główny bohater obdarowuje swoich pracowników czymś bezcennym.

Evans zawsze kojarzył mi się ze wzruszającymi, życiowymi historiami i właśnie coś takiego od niego dostałam. Realistyczną powieść o prawdziwych ludziach, o ciężkiej transformacji w lepszego człowieka. Książka pisana jest lekkim i przyjemnym językiem. Sama nie wiem, kiedy skończyłam ją czytać, to był moment. Autor jednak nie skupia się na wykonaniu, bo chociaż nie jest ono złe, spodziewałam się czegoś innego. Na pewno warsztatu pisarskiego na wyższym poziomie. Nie mogłam nawet doszukać się dłuższych opisów, które naświetliłyby mi otoczenie w jakim przebywają postacie. Przez to książka była bezbarwna. W „Stokrotkach w śniegu” najważniejszy jest przekaz, morał tej opowieści. Zakończenie nie jest szczęśliwe i naciągane, ukazuje jak wiele można stracić zatracając własną osobę. Może i już coś takiego było, a Evans nie wykazał się specjalną oryginalnością, a mimo wszystko wzruszył mnie i obudził wiele emocji. Żałuję tylko, że książka była tak krótka. Nie obraziłabym się za dodatkowe strony. Wiele można było jeszcze wycisnąć z tej historii, trochę ją rozwinąć. Szkoda, ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, prawda?

„Stokrotki w śniegu” zachęciły mnie do zapoznania się z twórczością Evansa i na pewno w najbliższej przyszłości sięgnę po kolejną z jego książek.
Póki co mogę jedynie polecić tę powieść, nie jest to czas stracony, a wręcz przeciwnie.

Ocena: 7/10








You may also like

11 komentarzy:

  1. Czytałam kiedyś jedną książkę tego autora i jestem bardzo ciekawa innych.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobała mi się, owszem swój przekaz ma, choć bardziej utkwiły mi w pamięci "papierowe marzenia" i "kolory tamtego lata" :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zamierzam ją przeczytać, ale właśnie w okresie świątecznym.

    OdpowiedzUsuń
  4. Książki tego autora mam w planach, jedną nawet mam na półce, więc jak mi się spodoba to zobaczę czy sięgnę po inne :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jedna z niewielu książek w trakcie czytania, której płakałam jak bóbr. Mi się osobiście bardzo podobała :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam niedawno i podobały mi sie. Nie wiedziałam tylko z czym mi się kojarzyły, ale masz rację z "Opowieścią wigilijną" :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię czytać Evansa w deszczowe, chłodne dni- jest idealna na takie klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mogłabym dać się skusić :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię czasem oderwać się od fantastyki, przygodówek, mrożących krew w żyłach thrillerów i kryminałów... Zawsze wtedy sięgam po Evansa. "Stokrotek" jeszcze nie mam, ale na pewno trafią do mojej kolekcji :)

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.